piątek, 2 maja 2014

Rozdział 25

Damon
 
    Wpatrywałem się w brunetkę wściekłym wzrokiem, nie mogłem uwierzyć w to, że mnie okłamywała. Muszę przyznać, że jest cholernie dobrą aktorką. Mam jej za złe oszukiwanie mnie, przecież mogła mi powiedzieć wszystko. Dlaczego postanowiła zataić to przede mną? Tyle pytań bez odpowiedzi gromadziło się w mojej głowie, jedynym sposobem było wypytanie jej, musiałem wiedzieć co Klaus i ona knują. Zrobiła dwa małe kroki w moją stronę, zatrzymała się gdy gestem dłoni pokazałem jej by się do mnie nie zbliżała.
- Damon...
Wyszeptała spoglądając na mnie, przygryzła swoją dolną wargę, robiła to gdy się wkurzała, albo nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Jak mogłaś mnie okłamywać?
Zapytałem oczekując na jej odpowiedź, nie obchodziło mnie to, że okłamuje wszystkich dookoła, interesował mnie fakt, dlaczego mnie również.
- Damon to nie jest takie proste na jakie wygląda, obiecuję, że wszystko ci opowiem.
Teraz chcesz mi opowiadać? Ty wiesz jak ja bardzo się o ciebie martwiłem? Czy wiesz, że bałem się, że straciłem cię na zawsze? Dziewczyno doprowadzasz mnie do takiego stanu w jakim jeszcze nigdy się nie znalazłem, sprawiasz, że nic innego się dla mnie nie liczy oprócz ciebie, kocham cię jak nigdy nikogo do tych czas.
- Muszę się przewietrzyć.
Byłem tak wściekły, że nie miałem ochoty słuchać jej tłumaczenia, ,musiałem ochłonąć i podejść do tego ze spokojem. Wyszedłem z pokoju, udałem się w stronę wyjścia, oczywiście wampirzyca zrobiła to samo. Szła parę kroków za mną nie odzywając się, jej obecność wcale mnie nie uspokajała, wręcz przeciwnie miałem ochotę coś rozwalić.
- Przestań za mną iść.
Wysyczałem nie spoglądając na nią.


Ni stąd ni zowąd złapała mnie za nadgarstek i obróciła przodem do siebie, jej wyraz twarzy był poważny, oczami wierciła mi dziury w czole. Westchnęła cicho pod nosem i powiedziała.
- Przepraszam, ale nie mogłam ci powiedzieć.
Bo tatuś ci zakazał? Od kiedy ty się go tak bardzo słuchasz?
- Jasne.
Przewróciłem teatralnie oczami, jakoś jej nie wierzyłem i prawdę mówiąc chyba trochę straciłem do niej zaufanie. Zawsze myślałem, że nie mamy przed sobą tajemnic, a tu niespodzianka, jednak mamy.
- Damon...
Nie pozwoliłem jej skończyć, w wampirzym tempie przycisnąłem ją swoim ciałem do ściany budynku, który znajdował się koło nas, teraz działałem pod wpływem impulsu. Patrzyła się na mnie zszokowana, nie wiedziała czego może się po mnie w tej chwili spodziewać, przybliżyłem swoją twarz do jej, dzieliły nas zaledwie centymetry.
- Czy ty wiesz jak na mnie działasz? Oszaleję przez ciebie dziewczyno, jesteś całym moim światem.
Jej kąciku ust uniosły się do góry, dłonie zaś powędrowały na moje policzki, jej oczy błyszczały, mogłem w nich dostrzec miłość i szczęście. Uśmiechnąłem się kładąc swoje ręce na jej pośladkach, które po chwili zacząłem delikatnie ściskać.
- Kocham cię.
Szepnęła mi do ucha i przygryzła lekko mój płatek, jęknąłem przysuwając ją jeszcze bliżej siebie. Wbiłem swoje usta w jej, nasze wargi zaczęły ruszać się synchronicznie, zaczęliśmy językami toczyć wojnę o dominację. Gdyby nie to, że zabrakło nam tlenu nie przerwalibyśmy tego dzikiego, pełnego pasji i  namiętności  pocałunku.


Charlotte

     Cieszyłam się z tego, że Damon nie potrafi się na mnie długo gniewać, poza tym kamień spadł mi z serca, już dłużej nie musiałam przed nim udawać i go ranić. Szalałam za tym wrednym, cynicznym, porywczym i kochającym mnie wampirem. Odsunęłam się od niego, chciałam mu wszystko opowiedzieć i uprzedzić, że nikomu nie może powiedzieć, że jednak nie wyłączyłam uczuć, gdyby to zrobił cały plan szlag by trafił.
- Chodźmy do hotelu tam ci wszystko wyjaśnię.
Skinął głową na znak, że nie ma sprawy, splątał nasze palce razem i ruszył dość szybkim krokiem przed siebie, pewnie był ciekawy co takiego uknuliśmy. Po dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu, Damon usiadł wygodnie na kanapie, a ja usadowiłam się na jego kolanach, ucałowało jego policzek i zaczęłam opowiadać.

Parę dni wcześniej

Po telefonie od ojca, który wręcz kazał mi się zjawić za pięć minut w posiadłości, stałam na środku salonu z skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej, ja musiałam być na czas, on zaś nie musiał. Po paru minutach do pomieszczenia wpadła Rebekah z Klausem, uśmiechali się do siebie i zacierali dłonie, coś kombinowali i chcieli wplątać w to mnie. Popatrzyłam się na nich pytająco, ciotka stanęła po mojej prawej stronie, a ojciec po lewej.
- Musisz nam pomóc.
Powiedział szczerząc swoje śnieżnobiałe zęby, gestem dłoni kazałam mu kontynuować, chciałam wiedzieć w czym mam im pomóc.
- Przez przypadek usłyszałem jak Elena i Katherine knują razem, chcą cię pozbawić człowieczeństwa.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Rebekah mnie wyprzedziła.
- Elena dzwoniła do mnie i prosiłabym zahipnotyzowała Damona, uznała, że jak zobaczysz go całującego się z nią, wyłączysz uczucia z rozpaczy.
Wiedziałam doskonale, dlaczego Elena chce bym je wyłączyła, wtedy Salvatore stanie mi się obojętny, a ona będzie go pocieszać i w końcu zaciągnie do łóżka z nadzieją, że będzie ponownie z nią. Nie rozumiałam jedynie, dlaczego Katherine chciała mnie ich pozbawić.
- Wiem o czym myślisz kochanie, twoja matka chce wykorzystać twoją drugą naturę, dzięki niej nawet jak nie będę w stanie jej skrzywdzić.
Słyszałam od Damona, że Kat dba tylko o siebie, przez chwilę uwierzyłam, że tak nie jest, ale teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że się myliłam. Cholerna Pierce chce chronić swoją dupę nie zwracając uwagi na to, że mi może coś się stać, oberwie jej się za to.
- Jaki jest plan?
Zapytałam spoglądając raz na blondyna, raz na blondynkę, obydwoje w tym samym czasie uśmiechnęli się cwanie.
- Jutro w Grillu udasz, że wyłączasz uczucia, pamiętaj by zrobić to przy Katherine, nikt nie może się dowiedzieć, że oszukujesz. Potem zamknę cię w pokoju, gdy zrobisz małe zamieszanie, oczywiście po dniu Rebekah cię wypuści, udasz się do Nowego Orleanu.
Całkiem prosty plan, jestem pewna, że nikt się nie domyśli prawdy, w końcu jestem niezłą aktorką, tak myślę bynajmniej.
- Dowiedziałeś się jak odesłać je na drugą stronę?
Spoglądnął na mnie zdziwiony, niestety ostatnio podsłuchałam jego rozmowę z Elijah, mogli tak głośno o tym nie mówić.
- Tak, znaleźliśmy wiedźmę, zrobimy to jak Katherine i Elena przyjadą do Nowego Orleanu.
Ucieszyła mnie ta wiadomość, pobyt sobowtórów był już dla mnie męczący.



Gdy skończyłam opowiadać Damon uśmiechnął się od ucha do ucha, objął mnie w tali i przyciągnął do siebie.
- Muszę przyznać, że jesteście bardzo cwaną rodziną kochanie.
Zachichotałam pod nosem i kiwnęłam głową na znak, że ma rację, byliśmy cwani, przebiegli i skuteczni, w końcu nawet on nie podejrzewał niczego.

Rebekah

     Równo o godzinie czternastej mój telefon zaczął dzwonić, spoglądnęłam na wyświetlacz i gdy ujrzałam na nim napis Elena skrzywiłam się, nie miałam ochoty z nią gadać, a tym bardziej znowu jej pomagać. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i wysyczałam.
- Czego?
Brunetka mruknęła coś niezrozumiale pod nosem, słyszałam szum aut i gadających dookoła ludzi. Gdzie ona jest? Nie mówicie mi, że wpadła w naszą pułapkę i przyjechała za Damonem do Nowego Orleanu.
- Pomożesz mi? Nie mogę się odnaleźć w tym mieście.
Co za idiotka, w życiu bym nie pojechała za facetem, który mnie nie chce. Trzeba być Eleną Gilbert by robić takie głupie, bezmyślne rzeczy.
- Jasne. Gdzie jesteś?
Zapytałam mając z niej niezły ubaw, była kretynką i to się już nigdy nie zmieni.
-  Koło jakiegoś baru o nazwie "Sweet".
- To niedaleko mnie, zaraz tam będę.
Rozłączyłam się nie czekając na jej odpowiedź, mogę się założyć, że następne dni nie będę nudne tylko zabawne, już nie mogę się ich doczekać. Idąc wolnym krokiem rozglądałam się dookoła siebie, szukałam wzrokiem wampirzycy, kiedy uszłam parę metrów zauważyłam ją stojącą na środku dość sporego placu. Gdy mnie zauważyła pomachała mi, podeszła do mnie, stanęłam naprzeciw niej, uważnie jej się przyglądałam, zauważyłam, że jest na coś zła.


- Cześć.
Rzuciła jakby od niechcenia, nie uszło mojej uwadze, że zachowywała się dość dziwnie.  Miałam się już odezwać, ale ona nie wyprzedziła.
- Gdzie ona jest?
Zapytała krzyżując ręce na klatce piersiowej, dobrze, że przewidziałyśmy to z Charlotte wcześniej, przynajmniej ustaliłyśmy gdzie się spotkamy jak przyjedzie Elena.
- Mam cię do niej zabrać?
- Taa i pomóc pokazać jej kto tu rządzi.
Z miłą chęcią pomogę ci kochana, ponieważ są to twoje ostatnie dni, minuty i sekundy życia, wrócisz tam skąd przyszłaś. Odwróciłam się na pięcie nic nie mówiąc, wampirzyca dorównała mi kroku, szłyśmy przed siebie.

Charlotte

     Niechętnie wyszłam z hotelu, teraz kiedy Damon o wszystkim wiedział spędzaliśmy razem upojne chwile, cholerna Elena nie miała kiedy przyjechać. W wampirzym tempie udałam się do miejsca, które wcześniej wyznaczyłyśmy z Rebekah, jej plan mi się nie podobał, ale musiałam zacisnąć zęby i jakoś to wytrzymać. Siedząc na ławce zauważyłam idące na drugiej stronie wampirzyce, ulotniłam się tak szybko jak się tu znalazłam, niech mój sobowtór trochę się wysili i mnie poszuka. Przed dobre dwadzieścia minut bawiłam się z nią w kotka i myszkę, ona w prawo, ja w lewo, ona w lewo, ja w prawo. Zmęczona jej wolnymi ruchami stanęłam za nią, wyglądała za samochodu obserwując okolicę.
- Bu!!!
Powiedziałam koło jej ucha, podskoczyła odwracając się w moją stronę, nie zostawiając jej ani sekundy na reakcję ujęłam jej szyję dłonią i przycisnęłam ją do auta.


Mój uścisk stawał się coraz silniejszy, w końcu niby byłam bez uczuć, a poza tym naprawdę jej nienawidziłam, dlatego też robienie jej krzywdy sprawiało mi przyjemność.
- Jesteś wkurwiająca, łazisz za mną jak jakieś cholerny, pojebany kot.
Wysyczałam i kiedy miałam ją podnieść do góry do akcji wkroczyła Rebekah, złapała mnie za kurtkę i całą swoją siłą odsunęła od brunetki, upadłam na ziemię. Skrzywiłam się wściekła, nie miałam w planach się ubrudzić, Elena stanęła koło swojej wybawczyni i zarzuciła włosy do tyłu, uśmiechała się głupkowato, miałam ochotę zetrzeć ten jej uśmieszek z ryja.
- Idziesz z nami.
Ciotka zacisnęła dłoń na moim łokciu i pociągnęła mnie do góry, oczywiście nie używała zbyt dużo siły, tylko tyle by wyglądało to realnie. Zaciągnęły mnie do pobliskiej knajpy, pierwotna popchnęła mnie na jedno z siedzeń, poleciałam na nie przeklinając pod nosem. Blondynka usadowiła się koło mnie, a Elena naprzeciwko, miałam ochotę zwymiotować gdy na nią patrzyłam.
- Nasza mała Elenka potrzebuje ochroniarza, boi się o swoją dupę.
Powiedziałam złośliwym tonem głosu, robiąc przy tym głupkowate miny, bawiło minie to, że zawsze potrzebowała czyjejś pomocy. Spiorunowała mnie spojrzeniem i rzekła.
- Zamknij się, bo mój ochroniarz zrobi ci kuku.
Czy ty myślisz, że ja się boję własnej ciotki? Gdybym chciała mogłabym ją zabić o czym ona doskonale wie głupia pizdo. Mam takie małe pytanie... Używasz czasem mózgu?
- Jak ja ci zaraz zrobię kuku.
Poderwałam się by ją uderzyć, ale zostałam pociągnięta przez wampirzycę ponownie siadając na swoich zacnych czterech literach. Musiałam się opanować, choć przy niej nie potrafiłam, powinnam mieć gdzieś to co ona do mnie mówi.
- Jeden zero dla mnie kochana.
Oznajmiła radośnie, a ja prychnęłam, spoglądałam raz na jedną, raz na drugą, zapowiadały się długie godziny męczarni.




____________
Napisałam ten rozdział ponad tydzień temu, ale nie miałam czasu go dodać. ;/ 
Rodzina Mikaelson jest strasznie cwana i przebiegła, uwielbiam ich. :) 
Damon się o wszystkim dowiedział, teraz będzie między nimi dobrze. 
Pewnie jesteście ciekawe jak potoczy się dalej spotkanie. 
Już mam na nie wizję. :) 
Serdecznie was pozdrawiam i życzę miłego czytania. :)

14 komentarzy:

  1. Ha ! Pierwsza!
    Świetny rozdział, nawet nie wiesz ile na niego czekałam! Ciekawe co wymyśli Charlotte by dopiec Elenie! :)
    Obyś jak najszybciej dodała, czekam ! :)

    mylife-jordanslife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. boski jak zawsze zresztą ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle jestem ciekawa co wykombinuje Charlotte! Bardzo lubię Elenę, myślę, że kiedyś się miedzy nimi ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieźle to wymyśliłaś. Nigdy nie pomyślałabym, że ona tylko udaję. Ciekawe co z Caroline. Czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bomba. Naprawdę super rozdział. Nie mogę się doczekać następnego. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste <3 Arr :** Damon hehe on mnie rozwala po prostu Boski !! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Och uwielbiam <3 ciekawe, co się stanie dalej... dawaj nexta, szybkooo! ;)
    No i zapraszam do mnie na nn.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział fantastyczny :D Rodzinka Mikaelsonów jak widać bardzo zgrana :P Bardzo mi się podobało :D Czekam co będzie dalej. :P
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam do siebie na nn :)
    http://mylife-jordanslife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na nn !
    mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział bardzo fajny, jestem ciekawa jak dalej potoczy się spotkanie. :)
    Cieszę się, że Damon i Charlotte się pogodzili. :)
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rebekah ty suko! :D ja wiedziałam, że panna Mikaelson nie może nie być taką sucz. No po prostu nie wierzę, że zrobiła coś takiego. Albo może wierzę - to w końcu Mikaelson; oni dobrzy nie są :D Haha, nigdy nie lubiłam Eleny, ale będzie mi szkoda jak ją uśmiercisz. Ponownie ;( hm, niech ona już ginie, ale Pierce zostaw. To takie życzenie z mojej strony^^bo bardzo bym chciała, aby jeszcze mieszała w ich życiu i trochę dokuczała Charlotte. Niedaleko pada jabłko od jabłoni; jaka córka taka matka; podałam swój przykład. ;D
    Nie wiem czemu, ale ja tak bardzo nie lubię Charlotte ;-; tak może mnie na postać irytować, wnerwiać i przyprawiać mnie o mini zawału serca ;-; Boże chroń mnie ode Charlotte XD Ale nie mogę narzekać, bo dzięki niej Damon jest szczęśliwy, a bez niej też by był. Tylko ja musiałabym jakoś wejść do twojego opowiadania :D
    Jestem na siebie cholernie zła, że nie komentuję tak często jakbym tego chciała, ale cieszę się, że znalazłam chwilkę na dodanie komentarza^^
    Rozdział jak zwykle cudowny <3
    Pozdrawiam,
    Gabrysia ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Gratuluję! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej szczegółów na: http://love-survives-everythign.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń