środa, 21 maja 2014

Rozdział 26

Charlotte

     Każde słowo, które wypowiadał mój sobowtór jednym uchem wpuszczałam, drugim wypuszczałam. Była tak głupia i myślała, że wie więcej o życiu niż ja, niestety, ale gówno wiedziała. Słyszałam, że przeszła wiele, ale nie doświadczyła najgorszego, miała kochających rodziców, których mi zawsze brakowało, choć teraz gdy poznałam swoją matkę przestałam żałować, że nie było jej przy mnie. Z rozmyśleń wyrwała mnie ciotka, która szturchnęła mnie w ramię.
- Pytałam się ciebie o coś!
Wrzasnęła podirytowana Elena, nie moja wina, że smęci i nikt nie chce jej słuchać.
- Czego?
Wysyczałam krzywiąc się i robiąc głupie miny, zauważyłam, że denerwuje ją w niektórych momentach moja mimika.
- Pytałam się gdzie jest Damon.
Naprawdę uważasz, że ci powiem gdzie jest? Niedoczekanie twoje idiotko.
- Skąd mam to wiedzieć? Nie zainstalowałam w jego telefonie gps dla par.
- Rebekah mogłabyś?
Nie rozumiałam jej pytania do czasu gdy blondynka złapała mnie za włosy i zaczęła za nie ciągnąć. Pisnęłam pod nosem z bólu, najbardziej nie lubiłam kiedy ktoś dotykał moich włosów w taki sposób. Złapałam dłoń pierwotnej, próbowałam się uwolnić.
- Puszczaj kretynko!


- Nie puści cię do póki nie zaczniesz grzecznie odpowiadać.
Nic ci nie powiem nawet jakbym miała stracić wszystkie włosy, nie dziwię się czemu Katherine cię nie cierpi, jesteś jak wrzut na dupie, którego nie można się pozbyć, choć bardzo się starasz.
- Pierdol się Elena.
Wysyczałam próbując się nie szarpać, widziałam, że Rebekah chce mnie już puścić, ale Gilbert dała jej znak i wtedy w moją nogę został wbity nóż. Obiecuję, że odpłacę się tej głupiej piździe, pożałuje tego i będzie cierpieć bardziej niż ja. `
- Sama nie potrafisz zrobić mi krzywdy?
Zapytałam wyciągając nóż z nogi, rzuciłam go za stół, mój wzrok powędrował na ranę, która po chwili się zagoiła, dobrze być wampirem.
- Nie lubię brudzić sobie rąk.
Stwierdziła uśmiechając się głupkowato, na czole mojej ciotki zaczęła pulsować żyła, była wkurzona, ale nie ukazywała tego, pewnie również miała ochotę przywalić Elenie. Kiedy chciałam już coś powiedzieć podeszła do nas jedna z kelnerek, którą ostatnio miałam okazję poznać.
- Charlotte nie wiedziałam, że masz siostrę bliźniaczkę.
Uśmiechnęła się do mnie radośnie, ja zaś skrzywiłam się i pokręciłam przecząco głową.
- Ta debilka nie jest moją siostrą.
Wskazałam palcem Elenę, która uważnie mi się przyglądała, Megan bo tak miała pracownica baru na imię patrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem, który mówił wariatka nieprzyznająca się do rodziny.
- Przecież jesteście takie same, musicie być siostrami.
- Słuchaj jesteś farbowaną blondynką czy z natury blond? Obstawiam jednak tą drugą opcję skoro nie potrafisz zrozumieć prostego zdania. TO NIE JEST MOJA SIOSTRA!
Wiem, że nie powinnam wykrzykiwać tego na cały lokal, ale prawda jak to Elijah mówi jest najważniejsza, więc każdy powinien wiedzieć, że Gilbert nie jest ze mną spokrewniona, ja jestem jedynaczką, choć w sumie już za niedługo nią nie będę.
- Czemu nie przyznajesz się do swojej bliźniaczki?
Zabierzcie ją stąd, bo zrobię jej zaraz krzywdę. Uchyliłam wargi by ponownie powiedzieć tej upierającej się przy swoim krowie, że to nie moja siostra, ale brunetka skrzywiła się i ni stąd ni zowąd kopnęła mnie w piszczel dając mi tym znać bym przestała z nią dyskutować.


Wzięłam głęboki wdech i z gwizdem wypuściłam powietrze z ust.
- Bo jej nie lubię.
Stwierdziłam wrednym tonem głosu, przez tą pizdę moja tajemnica zaraz może wyjść na światło dzienne, muszę mieć wszystko w dupie. Nie mogą mną targać żadne emocje, muszę się uspokoić i robić swoje.
- Podać wam coś w takim razie?
- Nie dzięki idź już sobie.
Machnęłam ręką w powietrzu na znak by zostawiła nas same, odeszła, a Elena znowu zaczęła swoją pożal się boże gadkę.
- Więc gdzie jest Damon?
Czy ona kiedykolwiek zamierza zmienić płytę? Nie wiem gdzie jest mój ukochany, umówił się ze Stefanem i nie powiedział mi dokąd idzie, nie jestem jasnowidzem do cholery.
- Po raz setny ci mówię, że nie wiem, nie interesuje mnie co robi i gdzie jest.
Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, sobowtór zaczął się nad czymś zastanawiać, po dłuższej chwili powiedziała.
- Daj mi telefon.
Zaśmiałam się kpiąco pod nosem, nie miałam zamiaru oddawać jej swojej prywatnej rzeczy. Jeśli nie posiada komórki to niech sobie ją kupi, a nie żąda od innych.
- Zapomnij.
Pstryknęła palcami, a Rebekah jej wierny piesek złapała mnie za brodę i przyciągnęła w swoją stronę, przewróciła teatralnie oczami tak by Elena tego nie wiedziała.


- Dawaj tą pierdoloną komórkę.
Bla, bla, bla sama sobie ją weź jak tak bardzo jej chcesz. Uniosłam dłoń do góry i pokazałam jej środkowy palec, podirytowana ponownie wbiła mi nóż w nogę, pisnęłam, a ona wyciągnęła telefon z kieszeni mojej kurtki i rzuciła go Gilbert.
- Dziękuję Rebekah.
Zaczęła przeglądać moje smsy, nieodebrane połączenia i specjalnie skasowała wszystkie zdjęcia, które zrobiłam sobie z Damonem, na końcu wybrała numer wampira i wcisnęła zieloną słuchawkę, po paru sygnałach odebrał.
- Gdzie jesteś?
Miałam nadzieję, że nie zapomni o tym, że pozbyłam się uczuć, gdy będzie grała mnie, bez nich Damon od razu się skapnie, że to nie ja.
- W tym barze koło domu twojego ojca.
- Będę tam za parę minut.
Nie czekając na jego odpowiedź rozłączyła się i uśmiechnęła zwycięsko, potarła dłonie i przechyliła głowę delikatnie w prawą stronę uważnie mi się przyglądając.
- Chce jej kurtkę.
- Chyba cię pojebało.
Odpowiedziałam z prędkością światła, powinna wiedzieć, że co za dużo to nie zdrowo, nie powinna przywłaszczać sobie cudzych rzeczy.
- Zdejmuj tą zasraną kurtkę.
Warknęła blondynka podnosząc rękę do góry, nie chciało mi się już z nią użerać, dlatego też powoli bez pośpiechu zaczęłam ściągać z siebie skórę, po minucie rzuciłam ją pierdolniętej.


Szybciutko ją założyła, schowała mój telefon do kieszeni swoich czarnych spodni i wstała z tym swoim głupkowatym uśmiechem na twarzy.
- Zastawiam was, proszę pilnuj jej by się nie wtrąciła.
Pierwotna kiwnęła, że będzie miała na mnie oko, dosłownie w podskokach wampirzyca opuściła lokal, odetchnęłam z ulgą gdy zniknęła nam z pola widzenia.
- Myślałam, że w życiu sobie stąd nie pójdzie.
Stwierdziła Rebekah szczęśliwa, że w końcu uwolniła się od mojego sobowtóra, ja też się cieszyłam, że sobie poszła. Była wkurzająca, poza tym nie mogłam na nią patrzeć, te jej źle zakręcone loki i ten wzrok zbitego psa był nie do wytrzymania.
- Muszę się spotkać z Elijah, chce by jak najszybciej odesłali je na drugą stronę.
- Zadzwonię do niego i powiem, że będziesz na niego czekać w centrum, pamiętaj jemu nie możesz też się zdradzić.
- Wiem.
Będzie mi bardzo ciężko znów oszukiwać pierwotnego, od młodzieńczych lat był dla mnie jak ojciec, któremu wszystko mówiłam, przed którym nie miałam tajemnic. Kiedy wykonała telefon i powiedziała bym już szła bez zastanowienia wstałam i udałam się we wskazane miejsce.

Damon

   Telefon od Charlotte zasiał we mnie ziarno wątpliwości zachowywała się tak jakbym nie wiedział o tym, że jednak nie wyłączyła uczuć. Pomyślałem więc, że pewnie jest w towarzystwie kogoś kto o tym nie wie, choć mówiła mi, że to ona będzie dzwonić wtedy gdy będzie sama. Śmierdziało mi tu coś, ale musiałem poczekać na nią i postarać się dowiedzieć co jest nie tak.  Do pubu weszła Charlotte ubrana inaczej niż rano, choć kurtkę miała taką samą. Czyżby się przebrała? Usiadła koło mnie, założyła nogę na nogę i zamówiła jack daniel's, za którym nie przepadała.
- W końcu zechciałaś się ze mną spotkać, cieszy mnie to.
Teraz chwila prawdy, zobaczymy co odpowie.
- Taaaa, nudziło mi się, to dlatego.
Mam cię, nie jesteś Charlotte i doskonale wiem kim jesteś, oj Eleno nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że cię już nie kocham.
- Odkąd uciekłaś cię nie widziałem.
- Nie tylko ty.
Westchnąłem ciężko pod nosem, upiłem dwa duże łyki mojego ulubionego trunku, wstałem i bez słowa zacząłem kierować się w stronę wyjścia, nie chciałem dalej grać w jej gierki. Będąc już na zewnątrz poczułem jak łapie mnie za rękę i obraca w swoją stronę, niespodziewanie wbiła swoje usta w moje, oczywiście nie oddałem jej pocałunku tylko się odsunąłem.
- Naprawdę myślałaś, że nie zorientuje się, że to ty Elena?
Otworzyła szerzej oczy, nie wiedziała co ma mi powiedzieć, pewnie nie podejrzewała, że tak szybko się zorientuje, albo że w ogóle ją poznam.
- Damon ja...
- Oj przestań! Denerwuje mnie to, zachowujesz się jak Katherine, która udawała cię na każdym możliwym kroku. Zrozum, że kocham Charlotte.
Zacisnęła dłonie w pięści, przygryzła dolną wargę przyglądając mi się uważnie, była wściekła, wiem że miała ochotę udusić moją lube, a mi przywalić. Dobrze wiecie, że ja nie owijam w bawełnę, dlatego też otwarcie mówię, że jej nie kocham. Po co ma jej robić złudne nadzieję i ranić przy tym kobietę mojego życia?
- Ona cię już nie kocha, ona nikogo nie kocha.
- Przez ciebie!
Wrzasnąłem nie wytrzymując tego, zmarszczyłem czoło spoglądając na nią, rozumie, że dalej mnie kocha, ale nie podejrzewałem się, że może posunąć się tak daleko.


Charlotte

    Granie przez nim ani trochę mi nie wychodziło, z jednej strony byłam tą wampirzycą bez człowieczeństwa, a z drugiej gubiłam ją na parę chwil. Elijah śledził uważnie każdy mój ruch, zdawało mi się, że liczy ile razy na minutę zamrugałam, wiercił mi dziury w twarzy, czułam się dziwnie. Wzięłam głęboki wdech, zarzuciłam bujne loki do tyłu i oparłam dłonie na biodrach, czas zacząć przesłuchanie.
- Znalazłeś tą wiedźmę? Mam ochotę odesłać te pizdy tam stąd przyszły.
Podrapał się po karku zastanawiając czy ma mi powiedzieć, czy nie. Chyba mam prawo wiedzieć o takich rzeczach?
- Tak, musicie tylko oddać wszystkie trochę swojej krwi do zaklęcia.
Jak ja się cieszę, że mamy tą wiedźmę, że możemy je odesłać, dzień ich odejścia będzie najszczęśliwszym dniem w moim życiu, choć nie będzie on w pierwszej piątce, pierwsze miejsce zajmuje dzień, który wywrócił moje życie do góry nogami, dzień w którym spotkałam Damona Salvatore.
- Jasne, przywlokę je do posiadłości i upuszczę z nich trochę krwi.
Stwierdziłam i muszę wam powiedzieć, że mówiłam poważnie, mam zamiar tak zrobić.
- Zostaw to mi, zrobię to po swojemu.
Rzekł, a ja od razu pokręciłam przecząco głową, nie pozwolę mu odebrać mi radości jaką sprawia mi krzywdzenie Eleny.
- Nie ma mowy, ja się tym zajmę, przyprowadź tylko czarownicę staruchu.
Zrobiłam głupią minę i czekałam na jego reakcję, która wcale mnie nie zdziwiła, a mianowicie pokręcił bezradnie głową i mruknął coś niezrozumiale pod nosem, zawsze tak robił gdy się na mnie złościł.
- Charlotte...
Oczywiście nie dokończył bo ja mu przerwałam.
- Zmywam się.
Zrobiłam dwa kroki w przód, ale niestety nie zdołałam zrobić następnych ponieważ Elijah złapał mnie za rękę i szybko odwrócił w swoją stronę, moja miną mówiła tylko jedno, czuję i wcale nie jestem bez uczuć.


- Nie wyłączyłaś ich prawda?
Zapytał, a ja mimowolnie kiwnęłam głową na znak, że nie. Z jednej strony cieszyłam się, że dowiedział się tego, ale z drugiej wiedziałam, że dostanę niezły opierdziel od Klausa, nie spodoba mu się to, że Elijah mnie nakrył.
- Nie możesz nikomu powiedzieć.
Mogę się założyć, że zaraz padnie pytanie czemu, na które niestety będę musiała odpowiedzieć.
- Nie wtrącałem się bo widziałem, że Klaus i Rebekah w końcu się zaczęli dogadywać, znam całą prawdę Charlotte, wiem czemu to robisz i nie podoba mi się to.
Zszokował mnie tym co powiedział. Dlaczego on zawsze musi wiedzieć wszystko? Dlaczego choć raz nie może być zdziwiony?
- Skąd wiesz?
Zapytałam ponieważ ciekawość zaczynała mnie zżerać, mam jedynie nadzieję, że nie podsłuchiwał mnie i Damona.
- Usłyszałem jak to planujecie, wiedziałem od początku.
Nic już nie powiedziałam tylko wtuliłam się w niego, on objął mnie i zaczął głaskać po głowie jak małe dziecko, lubiłam gdy tak robił.

   Parę godzin później siedziałam już w domu swojego ojca, czekałam tam na Demona. Obydwoje postanowiliśmy, że zamieszkamy tu na czas całego przedstawienia, przynajmniej tutaj nikt nas nie widzi, nie dostrzega nas ani Elena ani Katherine, które mają myśleć, że nie jestem sobą. Ubrałam się w moje kochane znoszone już czarne rurki i cieniutki szary sweter, który był już trochę rozciągnięty, w domu lubiłam czuć się swobodnie. Upięłam włosy w wysoki koński ogon, rzadko mi się to zdarza, ale dzisiaj wyjątkowo niesforne kosmyki mi przeszkadzały. Usadowiłam się na łóżku, włączyłam telewizor i zaczęłam skakać po kanałach  szukając czegoś ciekawego do pooglądania, gdy już wciągnęłam się w głupawą komedię do pokoju wszedł Damon z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Cześć kochanie.
Nachylił się nade mną  i obdarował mnie krótkim pocałunkiem, ściągnął kurtkę i w wampirzym tempie położył się koło mnie.
- Ja ci minął dzień?
- Nudno, twój pewnie był ekscytujący kochanie.
Skrzywiłam się na samą myśl tego dnia, cieszyłam się, że już dobiega końca, miałam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie spokojniejszy, musiałam odpocząć i nacieszyć się Damonem, którego już nigdy nie chce stracić.
- Nie mówmy o tym.
Uśmiechnęłam się do niego, a on puścił do mnie zalotne oczko, oczywiście nie miałam zamiaru się opierać kiedy znalazł się nade mną i wbił swoje usta w moje, nasze wargi zaczęły poruszać się synchronicznie, toczyliśmy walkę o dominację. Moje dłonie gładziły umięśniony tors wampira, a jego ręka jeździła po moim udzie, przygryzł moją dolną wargę, przez co jęknęłam cicho, oderwał się ode mnie i obdarowywał pocałunkami moją szczękę, szyję, kiedy chciał zdjąć ze mnie sweter do pokoju bez pukana wpadł mój ojciec, który zaczął udawanie kaszleć. Salvatore jak oparzony zszedł ze mnie i stanął koło łóżka, ja poszła w jego ślady, skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i powiedziałam.
- Nie umiesz pukać?
- Chciałem o coś spytać, ale sobie podaruję. Salvatore trzymaj łapy przy sobie bo ci je poucinam.
Pokazał mu jak tnie jego dłonie z wrednym uśmiechem na twarzy, opuścił mój pokój, tym razem postanowiłam zamknąć drzwi na klucz, zrobiłam tak i ni stąd ni zowąd stanęłam koło mojego wybranka.
- Na czym skończyliśmy?
Zapytałam przygryzając dolną wargę, nie spodziewałam się, że Damon zamiast kontynuować zacznie psioczyć.
- Teraz zawsze będzie nam przeszkadzał?
- Nie, chyba nie.
Odwrócił głowę w moją stronę i powiedział wrednie.
- Tatusiek najlepszą antykoncepcją na świecie.



___________________________
Siostry bliźniaczki? Ciekawa jestem co by powiedziała jakby Kat do nich dołączyła. :) 
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. 
Mogę wam zdradzić, że w następnym będzie się działo. 
Pozdrawiam was serdeczne i życzę miłego czytania. 

13 komentarzy:

  1. Świetny. Akcja z Klausem mnie rozwaliła. Super, że Charlotte nie musi udawać przed Elijah. Czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. boski jest ten rozdział czekam na nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Klaus taki łagodny tatusiek, zastanawiam się czy mi się podoba ta kreacja,ale to w końcu Twoje opowiadanie. Jak widać Charlotte nie odziedziczyła po matce aktorstwa, może to i lepiej jest zdecydowanie ciekawiej :). Jak zwykle rozdział ciekawy i czekam z niecierpliwością na następny, bo coś wszystkie blogi się ociągają i nie mam co czytać ( mam pretensje, a sama przecież dodaję beznadziejnie rozdziały). Zastanawiam się czy nie polubić One direction i nie czytać opowiadań o nich, choć są tak bardzo beznadziejne. Smutek mnie ogarnął.
    Tak więc masz dodawać rozdziały szybko, bo chcę wiedzieć co się dalej będzie działo! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z opowiadań o 1D polecam Cold :D Nie musisz wcale lubić chłopaków. Naprawdę wciąga!
      Coś typu 50 twarzy Greya :P
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Super excytujący bombowy rozdział.Czekam na następny!+ dzięki, że mnie informujesz :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super, strasznie mi się podobał. :)
    Ja tam uważam, że Klaus jest fajny jako tatusiem i lubię go w tym wydaniu. Jestem ciekawa jaka będzie jego reakcja na wieść, że Caroline jest w ciąży. Mam nadzieję, że się ucieszy.
    Ostatnie zdanie Damona mnie rozwaliło, dobrze, że on i Charlotte są znowu razem. Zabraniam Ci ich skłócić lub znowu rozłączyć!
    Czekam na nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny :3 z resztą jak zwykle ;) czekam z niecierpliwością na następny rozdział! Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział bardzo mnie się podobał. :P
    Hahahah nie mogłam wytrzymać ze śmiechu Charlotte wkurzała się na Elenę XD I te tłumaczenia że ona nie jest jej siostrą :D hahhaha
    Fajnie że i Elijah wie o tym wszystkim. Dla mnie jak Damon wie to Elijah tym bardziej powinien więc jest git. :)
    "Tatusiek najlepszą antykoncepcją na świecie" Hahahah leże XD
    Fajnie że się skapnął że Charlotte to nie Charlotte tylko Elka.
    Ogółem 10/10! :D
    Pozdrawiam, czekam na nexta i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahhaha lol :D ostatnie zdanie powala xD
    Nie lubię Eleny, dobrze jej tak ;D Niech sobie spieprza na other side :]
    No jestem cholernie ciekawa, co dalej! :D
    Zapraszam także do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z racji tego, że spodobał mi się Twój styl pisania po przeczytaniu Trochę Miłości postanowiłam zaglądnąć i tu, pewnie na trzeci Twój blog też wpadnę w swoim czasie. :)
    Po pierwsze uwielbiam to opowiadanie, wciągnęło mnie od pierwszego rozdziału, jeszcze nie czytałam o córce Kath, która wygląda tak jak ona, to jest świetne i oryginalne.
    Po drugie cieszę się, że przywróciłaś Katherine, bo jak dla mnie Elka w ogóle mogłaby nie istnieć, chciałabym więcej scen Kat i Klausa, lubię ten team.
    Po trzecie Charlotte mnie urzekła, nie dość, że jest podobna do matki, to charakterek również odziedziczyła po niej co jest fajne.
    Damon jest moim ulubieńcem od zawsze i na zawsze, super, że spiknęłaś go z Charlotte, niech będą razem do końca, bo jak nie to Cię znajdę i kopnę w cztery litery. :)
    Caroline w ciąży, to był dla mnie szok, ale jestem ciekawa jak dalej pociągniesz jej wątek.
    Jeszcze powiem parę słów o tym rozdziale i już uciekam.
    Sceny w barze były super, to zdenerwowanie Charlotte i to jak odpowiadała Elenie było cudne, choć to wszystko przebija scena z bliźniaczkami.
    Ostatnie zdanie Damona świetne, uśmiałam się gdy je przeczytałam.
    Czekam na rozdział 27 i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział. Myślałam, że padnę przy ostatnim zdaniu. Cieszę się, że Elijah wie o wszystkim. Mam w sumie nadzieję, że o ciąży Caroline szybciej dowie się on, a nie Klaus. Życzę weny i czekam na NN.
    Zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowy rozdział ;)
    mylife-jordanslife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Na samym początku przepraszam za moja długą nieobecność, ale praca nie pozwala mi na pisanie i czytanie :(
    A teraz jestem, wszystko przeczytałam i nieogarniam. Ale powoli wracam do normy, postaram się wchodzić systematycznie.
    Bardzo mi się podoba jak zawsze, przecież wiesz, treść, gify! Wszystko ♥
    Czekam na więcej ♥

    Witajcie po długim czasie kochani! W końcu dodałam nową notkę serdecznie Was na nią zapraszam. Od razu informuje, że niebawem wrócę do czytania Waszych notek! A tym czasem zapraszam na nową notkę!
    http://my-world-is-your-name.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń