czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 21

Charlotte

    Stałam przed wielkim lustrem w łazience Damona i przyglądałam się sobie uważnie. Moje oczy błyszczały, a twarz promieniowała, byłam cholernie szczęśliwa i zabiję każdego kto mi to zepsuje. Elena od dwóch dni zabijała mnie wzrokiem, ale nie zwracałam na to uwagi, olewałam ją. Ja i Katherine zrobiłyśmy mały postęp, spędziłyśmy razem całą noc na imprezie, Stefana i Damona zostawiłyśmy w domu, bawiłam się dobrze i cieszyłam, że dogaduje się z rodzicielką. Prawdę mówiąc zachowywałyśmy się bardziej jak siostry za które każdy w klubie nas uważał. Założyłam na siebie czarną koszulę wampira, zapięłam parę guzików, oczywiście dekolt zostawiłam. Okręciłam się parę razy przed lustrem, poprawiłam włosy i udałam się do sypialni. Czarnowłosy już nie spał, mierzył mnie wzrokiem z góry na dół i uśmiechał się, rzuciłam się na łóżko.


- Uwielbiam Twoje koszule.
Zaśmiał się kręcąc rozbawiony głową, wiem że widok mnie w jego ubraniu mu się strasznie podobał. Usadowiłam się na jego pasie i przybliżyłam swoją twarz do jego, najbardziej na świecie uwielbiałam takie poranki. Położył swoją dłoń na moim karku, przysunął jeszcze bliżej siebie, dzieliły nas zaledwie centymetry. Gdy stykaliśmy się nosami o dziwo nie pocałował mnie tylko przygryzł moją dolną wargę, przewróciłam teatralnie oczami na co on puścił mi oczko. Kochał się ze mną droczyć tak samo jak ja z nim, po chwili złożyłam nasze usta, które zaczęły poruczać się synchronicznie, nasze języki tańczyły ze sobą, gdyby nie zabrakło nam powietrza całowalibyśmy się całą wieczność.
- Muszę się zbierać, Elijah wraca dzisiaj do Nowego Orleanu.
Oznajmiłam krzywiąc się, będę za nim tęsknić. Przyzwyczaiłam się w mieście bez zasad, że jest przy mnie, teraz znowu muszę się z nim żegnać i czekać aż mnie odwiedzi.
- Ty go kochasz bardziej niż mnie.
Powiedział obrażony i odwrócił głowę w prawą stronę, nie potrafił się mną dzielić.
- Jesteś głupi!
Pokręciłam bezradnie głową i wstałam, zabrałam swoje rzeczy i udałam się do łazienki na orzeźwiający prysznic.

Elijah

   Równo o godzinie dwunastej zacząłem pakować swoje rzeczy, nie chciałem opuszczać Charlotte, ale niestety podła na mnie bym zajął się tą czarownicą. Mam nadzieję, że Klaus będzie miał na nią oko, w końcu Rebekah jest strasznie porywcza i nie wiadomo czy nie przepaści danej jej szansy. Upychając ostatnie rzeczy do walizki usłyszałem pukanie, zaprosiłem gościa do środka i gdy ujrzałem młodą uśmiechnąłem się szeroko.
- Witaj kochanie.
Powiedziałem zamykając bagaż, cieszę się, że przyszła się ze mną pożegnać. Może nie kiedy wydawała się osobą wredną i bez uczuciową, ale ja wiedziałem, że naprawdę jest inna. Nie była Katherine, która tylko udawała uczucia do każdego by się chronić, ona jeśli kogoś nie lubiła mówiła to otwarcie.
- Będę tęsknić!
Uniosła głos przyglądając mi się uważnie, mimo że Klaus był jej ojcem mnie również traktowała jak tatę.
- Ja za Tobą też. Zobaczymy się niedługo w domu.
Podszedłem do niej i pogładziłem dłonią jej policzek, na jej twarzyczce zawitał szeroki uśmiech, który po chwili znikł, westchnęła i powiedziała.
- Nie wracam tam, zostaję w Mystic Falls z Damonem.
Czyli znowu będziemy się widzieć raz na jakiś czas? Myślałem, że jednak na stałe zamieszka ze swoją rodziną, najwidoczniej ona stawiała na pierwszym miejscu miłość, a nie tak jak ja rodzinę.
- Jesteś tego pewna?
- Jestem Elijah.
Nie mogłem jej przekonywać do wyjazdu, ponieważ wiedziałem dobrze, że skończyłoby się to tak jak ostatnio. Przesiadywałaby całe dnie i noce w barze, miała wszystko gdzieś i pozbawiała turystów krwi.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też słoneczko.
Wtuliła się we mnie jak za starych dobrych czasów kiedy nie miała pojęcia o Salvatore, Katherine i Klausie. To uczucie jak zawsze było przyjemne.


Ucałowałem jej policzek, zabrałem walizkę i wyszedłem zostawiając ją samą. Pamiętaj jakby to było wczoraj gdy pierwszy raz ją ujrzałem jako niemowlaka, została zabrana siłą od matki i skazana na śmierć, gdyby nie ja nie przeżyłaby, ojciec Kat pewnie sam by ją zamordował ponieważ nie chciał zhańbić swojego nazwiska. Każdy we wsi by wiedział wtedy, że jego córka urodziła nieślubne dziecko, że jest puszczalska, a on nie potrafił sobie na to pozwolić. Westchnąłem ciężko opuszczając posiadłość.

Michael

     Nie podobało mi się ani trochę, że Charlotte wróciła do tego idioty, ale nic na to poradzić nie mogłem. Kochała go do szaleństwa i była z nim szczęśliwa to mi wystarczyło. Możecie się dziwić, ale Jessica prawa ręka Klausa zaczęła wypisywać mi wiadomości i wydzwaniać prawie codziennie do mnie. Dziwiło mnie to ponieważ ani trochę nie byłem nią zainteresowany, dlatego też olewałem jej próby skontaktowania się ze mną. Czasem wyłączałem telefon, którym miałem ochotę rzucić o ścianę. Wpierw próbowała uwieść Damona, ale że jej nie wyszło najwidoczniej desperacko szukała pocieszenia u kogoś innego, szkoda że to mnie chciała owinąć sobie wokół palca. Szedłem przez miasto wypatrując brunetki z którą miałem się właśnie spotkać, spóźniała się dobre piętnaście minut, co doprowadzało mnie do złości, nienawidziłem czekać. Kiedy w końcu zauważyłem ją w tłumie postukałem zegarek, który znajdował się na moim prawym nadgarstku, uśmiechnęła się do mnie niewinnie i wzruszyła ramionami.
- Spóźniłaś się bo byłaś z tym wampirem?
Zapytałem stając przed nią, byłem ciekaw co mi odpowie.
- Nie, żegnałam się z Elijah, wyjechał do Nowego Orleanu.
Jej mina z uśmiechniętej zmieniła się na smutną, nie lubiła gdy on ją opuszczał, od najmłodszych lat była za nim i mimo upływu czasu dalej jest.
- Przecież za niedługo się zobaczycie tam.
Pstryknąłem ją w nos, na co ona skrzywiła się i lekko pięścią uderzyła mnie w ramię.
- Nie zobaczymy, ponieważ ja zostaję tu na stałe.
Jak to zostajesz? Nie możesz tu zostać i mnie zostawić! Nie zgadzam się na to, nie zgadzam.
- Nie mówisz poważnie prawda?
Uniosłem brwi wyczekując jej odpowiedzi. Wiedziałem, że gdy ona tu zostanie nasze drogi się rozejdą.
- Michael kocham Cię i chce byś został tu ze mną, nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Muszę mieć Cię przy sobie.
Chciałaś chyba powiedzieć z Tobą i tym pacanem za którym nie przepadam. Niestety, ale nie mogę patrzeć na was razem, to łamie mi serce.
- Może to najlepszy moment byśmy się rozstali i podążyli swoimi drogami?
Moje słowa sprawiły, że po policzku wampirzycy spłynęła samotna łza, otworzyłem szerzej oczy, nie wiedziałem, że te słowa tak na nią wpłyną. Objąłem ją w pasie i wtuliłem w siebie, dłonią zacząłem głaskać jej miękkie włosy.
- Też Cię kocham i nie zostawię Cię, będę przy Tobie.
Szepnąłem jej do ucha. Rozumiałem ją, w pewnym sensie czułem to samo co ona, od czterystu ponad lat jesteśmy razem. Widziałem jak uczy się chodzić, mówić i czytać, byłem z nią w dniu przemiany i pomagałem jej kontrolować głód. Łączy nas wiele i nikt nam tego nie zabierze.
- Michael nie chce być egoistką, ale nie mogę pozwolić Ci odejść, nie mogę.
Odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
- Obiecaj mi jedynie, że nie będziesz znowu cierpieć.
- Obiecuję.
Powiedziała uśmiechając się delikatnie, pozostaje mi tylko wierzyć, że dotrzyma obietnicy. Ucałowałem ją w policzek i oznajmiłem, że muszę już iść. Oczywiście powiedziałem jej z kim się spotykam, gdy usłyszała imię Rebekah wytrzeszczyła oczy i westchnęła. Zaśmiałem się cicho, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem przed siebie. Czas stawić czoło mojemu stwórcy i byłej miłości.


Klaus

   Usiłowałem zrozumieć powód dla którego Katherine postanowiła mnie odwiedzić. Miałem jedynie nadzieję, że chodzi o jej relację z córką, a nie o jakieś pierdoły. Wampirzyca usadowiła się na stole i założyła nogę na nogę, przyglądała mi się uważnie, usiadłem na kanapie na przeciwko niej i czekałem aż zacznie mówić. Gdy nie odzywała się dłuższą chwilę gestem dłoni kazałem jej zacząć, nie lubiłem takich sytuacji, wolałem wiedzieć od razu co jest grane.
- Masz zamiar powiedzieć po co tu przyszłaś?
Nie wytrzymałem i zapytałem złośliwie, brunetka jedynie przybliżyła się do mnie i nikle uśmiechnęła. To było naprawdę dziwne.
- Nie mogę odwiedzić od czasu do czasu ojca mojego dziecka?
Rzuciła jakby od niechcenia, a ja doskonale wiedziałem, że coś się za tym kryje, ona nigdy od tak niczego nie rozbiła.
- Mów, że do cholery czego chcesz!
Krzyknąłem podirytowany jej zachowaniem, nigdy nie miałem do niej cierpliwości. Kiedy ją poznałem była człowiekiem, miała przecudny charakter i przez to ją uwielbiałem i się nią interesowałem. Teraz jest okropnie wkurzającym krwiopijcą, który dba tylko o siebie.
- Chce Ciebie.
Przygryzła swoją dolną wargę i przechyliła głowę lekko w lewą stronę. Pewnie gdybym nie był z Caroline i jej nie kochał rzuciłbym się na nią i spędził z nią upojne chwile. Za nim poznałem blondynkę ciągnęło mnie do Kat, ale teraz była mi obojętna.
- Wynoś się Katherine.
Oznajmiłem spokojnym tonem głosu choć w środku się we mnie gotowało, miałem ochotę wyrzucić ją za drzwi.
- Daj spokój Klaus, wiem, że mnie pragniesz.
Przejechała wskazującym palcem po moich wargach, odchyliłem głowę do tyłu by nie mogła ich już sięgnąć. Chciałem by przestała się już wygłupiać, ponieważ nie mam na to czasu.
- Mam Cię dość.
Wstałem, złapałem ją za łokieć i podniosłem do góry, popchnąłem w stronę wyjścia z nadzieją, że pójdzie dalej sama, ale ona zatrzymała się i zacisnęła dłonie w pięści. Nie odwracając się do mnie zaczęła mówić.
- Byłeś jedynym mężczyzną, którego tak naprawdę kochałam Niklaus.
Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć, stałem bez ruchu za nią z szeroko otwartymi oczami, muszę przyznać, że jej słowa mnie zdziwiły. Zawsze myślałem, że tak naprawdę kocha Stefana.


Nim zdążyłem powiedzieć cokolwiek zniknęła z pola mojego widzenia, odruchowo zrobiłem dwa kroki w przód. Jej słowa cały czas chodziły mi po głowie i nie zapowiadało się na to bym szybko o nich zapomniał.

Charlotte

     Stałam w piwnicy Salvatore i zastanawiałam się na jaką grupę krwi mam ochotę, zazwyczaj wybierałam O Rh+, ale dzisiaj miałam ochotę spróbować innej. Pochylając się nad lodówką poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię, pewna, że to Damon odwróciłam się z uśmiechem na twarzy, ale niestety okazało się, że to mój sobowtór. Skrzywiłam się i zarzuciłam niesforne loki do tyłu, ponownie zaczęłam grzebać w woreczkach.
- Masz zamiar mnie ignorować?
Owszem mam i bardzo dobrze mi to wychodzi jakbyś nie zauważyła, mimo że najlepiej poczęstowałabym Cię kołkiem.
- Odpowiesz mi w końcu?
Boże, ale ona jest upierdliwa.
- Nie mam ochoty Ci odpowiadać, więc się odwal.
Kiedy chciałam ująć woreczek w dłoń Elena mi to uniemożliwiła poprzez zamknięcie drzwiczek i przytrzaśnięcie mi ręki. Syknęłam i odwróciłam wzrok w jej stronę, wściekła uwolniłam swoją rękę. Potrząsnęłam bolącą dłonią parę razy i wyszczerzyłam swoje długie, ostre śnieżnobiałe kły, tego jej nie popuszczę. Chce wojny to będzie ją miała.
- Wypierdalaj stąd za nim grzecznie mówię.
Wysyczałam uważnie jej się przyglądając, o dziwo odwróciła się na pięcie i zrobiła parę kroków w stronę wyjścia, schowałam kły i po raz trzeci nachyliłam się nad lodówką, zaczynałam być cholernie głodna. Muszę przyznać, że na chwilę straciłam czujność, a ta suka to wykorzystała, złapała mnie za włosy i przycisnęła moją twarz do jakiejś pierdzielonej bardzo gorącej rury. Wrzasnęłam z bólu, zabiję tą idiotkę.


Odepchnęłam się z całej siły rękoma od ściany, która znajdowała się na przeciwko mnie, nie mogłam sobie pozwolić na jeszcze jeden choć najmniejszy błąd. Kiedy Elena nie dawał już rady się ze mną siłować, odwróciłam się szybko i stanęłam naprzeciwko niej, szkoda, że wampirzyca nie wiedziała, że jak się zdenerwuje staję się zupełnie inną osobą. Moje oczy poczerwieniały, a kły wydłużyły się, złapałam Gilbert za włosy i również przycisnęłam ją do rury, niech wie jak to mnie strasznie bolało. Wrzeszczała niemiłosiernie, pewnie pół Mystic Falls ją słyszało. Uśmiechnęłam się zwycięsko pod nosem, byłam silniejsza od niej ponieważ zostałam przemieniona w wampira szmat czasu temu, a on dość niedawno, poza tym byłam przeklęta i miałam więcej zdolności niż zwykły krwiopijca. Odsunęłam ją od rury bo już nie mogłam znieść jej krzyków, rzuciłam nią o ścianę, czekałam aż się pozbiera i rzuci na mnie. Oczywiście długo nie musiałam czekać, Elena w wampirzym tempie podniosła się i skierowała w moją stronę, zacisnęła dłoń w pięść i wycelowała w moją twarz. Uniknęłam jej ciosu co ją jeszcze bardziej zdenerwowało, przeklinała pod nosem chwilę, po czym ponownie wymierzyła cios, który tym razem poczułam na swoim policzku. Moje oczy zaczynały się robić calutkie czarne, wiedziałam co to oznacza, brunetka popatrzyła się na mnie unosząc brew do góry, nie wiedziała co się dzieje. Skorzystałam z okazji i popchnęłam ją na ścianę, długo nie myśląc wbiłam palce w jej klatkę piersiową, opuszkami dotykałam jej serca.
- Jakieś ostatnie słowa?
Zapytałam śmiejąc się kpiąco, teraz nie potrafiłam nad sobą panować, jeszcze nie ogarnęłam do końca mojej drugiej bardziej mroczniejszej natury. Elena wolną ręką pokazała mi środkowy palec i gdy chciała złapać mnie za szyję ja byłam szybsza i złamałam jej nadgarstek, syknęła, a ja coraz mocniej zaczęłam zaciskać dłonią jej serce.
- Umieraj suko!
Mruknęłam i gdy już chciałam wyrwać jej pikawę ktoś z zaskoczenia odciągnął mnie od niej i złapał za szyję przyciskając do ściany, która znajdowała się na przeciwko sobowtóra. W pierwszej chwili myślałam, że to Damon, ale kiedy uniosłam wzrok zauważyłam Stefana, nie byłam zadowolona z tego, że mi przerwał.
-  Puść mnie!!!
Wrzasnęłam, ale on coraz bardziej na mnie napierał, przewróciłam oczami i postanowiłam dłużej się z nim nie bawić. Odepchnęłam go lekko od siebie i wbiłam szpilkę w jego stopę, kolanek kopnęłam go w brzuch, wampir upadł na podłogę .


- Jeszcze z Tobą nie skończyłam Elena.
Powiedziałam, po czym zniknęłam im z pola widzenia, miałam się udać do sypialni Damona, ale po drodze zmieniłam zdanie. Opuściłam posiadłość, wsiadłam do auta, odpaliłam silnik i z piskiem opon odjechałam. Sięgnęłam po telefon i wystukałam numer mojej matki, nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż odbierze.
- Cześć młoda.
Powiedziała uradowana, ja zaś byłam tak wściekła, że nie potrafiłam zdobyć się na miły ton głosu.
- Możemy się spotkać?
- Jasne.
- Będę za dziesięć minut w centrum.
Rozłączyłam się nie czekając na jej odpowiedź, miałam nadzieję jedynie, że się tam zjawi. Musiałam się komuś wygadać, bo inaczej oszaleję, nie mogłam powiedzieć o tym Caroline ponieważ ona zaczęłaby bronić Elenę, a ja naprawdę nie miałam zamiaru tego słuchać.


    Tak jak myślałam Pierce również nie przepadała za tą kretynką, przyznała mi rację i powiedziała, że zrobiłam słusznie. Dodała również, że na moim miejscu by skręciła kark Stefano i dobiła Elenę, ja osobiście o tym nie pomyślałam. Może to i lepiej? Nie byłam zwolenniczką zabijania ludzi i wampirów, przyznaję gdy musiałam robiłam to, ale kiedy nie ma takiej konieczności odpuszczam. Katherine wyciągnęła mnie na siłę do Grilla, broniłam się rękami i nagami by tam nie iść, ale w końcu się poddałam.
- Napijemy się i Cie przejdzie.
Stwierdziła uśmiechając się do ucha do ucha, choć czułam, że ona również miała zły humor, coś musiała się jej dzisiaj przytrafić.
- Mamo coś się stało?
Czy ja właśnie powiedziałam mamo? Sama się zdziwiłam, podejrzewałam, że w życiu tak do niej nie powiem, a tu proszę.
- Nie.
Wzruszyła ramionami i przekroczyła próg baru, weszłam za nią i zaczęłam przepychać się przez tłum, spuściłam głowę na dół i patrzyłam na stopy by przypadkiem kogoś nie nadepnąć. Gdy znajdowałyśmy się przy barze Kat zamówiła dla mnie whisky, a dla siebie burbon, nie wiem co oni w nim widzieli. Usiadłam na wysokim krześle i upiłam dwa małe łyki nieziemskiego płynu, kiedy chciałam się odwrócić Pierce zarzuciła na moje ramię rękę i powiedziała.
- Nie patrz się tam.
Myślicie, że ją posłuchałam? Oczywiście, że nie z ciekawości spojrzałam i po chwili pożałowałam tego. Przy stole bilardowym stał Damon z Eleną, uśmiechali się szeroko do siebie, wstałam by udać się w tamtą stronę, ale moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa kiedy zaczęli się całować.


Serce mi pękło, a pojedyncza łza poleciała po moim policzku, miałam ochotę umrzeć. Powinnam zabić tą sukę gdy miałam okazję, zaczęłam coraz bardziej płakać, Katherine wycierała mi łzy kciukiem, nie mogąc patrzyć na mój stan powiedziała.
- Wyłącz to kochanie, wyłącz.
Popatrzyłam się na nią i nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Może ona miała rację, powinnam wyłączyć uczucia i mieć to wszystko gdzieś. Przyglądałam się Salvatore, który skupiał całą swoją uwagę na Gilbert.
- Wyłącz to i zapomnij.
Zamknęłam oczy, które otworzyłam po dłuższej chwili. Z ich otwarciem pozbyłam się wszelkich uczuć, nie czułam smutku, nie chciało mi się płakać, nie czułam żalu, nic kompletnie nie czułam. Zignorowałam słodką parkę i wróciłam do picia.
- Grzeczna dziewczynka.
Oznajmiła wampirzyca uśmiechając się szeroko.


____________
Od razu chce wyjaśnić, że to co powiedziała Katherine do Klausa było prawdą. 
Pewnie pobijecie mnie za tą końcówkę, ale jakoś to przeżyję. 
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. 
Życzę miłego czytania i pozdrawiam was serdecznie moich kochani. 
Ps. Dziękuję za wszystkie komentarze, które motywują mnie do dalszego pisania. :) 

12 komentarzy:

  1. Czyżby pewna irytująca osoba udawała Charlotte? A co do tego pobicia, to ja nie mam zamiaru, bo uwielbiam takie końcówki. Rozdział naprawdę genialny. Jestem ciekawa spotkania Michela i Rebeki, może skoro nie pamięta o Sophie będą znów razem? No i nie mogę się doczekać wątku o Damonie, który dowiaduje się, że Charlotte wyłączyła uczucia.
    ************************************
    A co do moich opowiadań:
    lzy-sa-krwia-duszy.blogspot.com
    my-cruel-destiny.blogspot.com
    Nowe rozdziały pojawią się 1 kwietnia. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny i znowu kolejny fenomenalny rozdział, który wbił mnie w fotel swoją zajebistością !! BRAWO KOCHANA !! <33333
    Pozdrawiam <33333
    Buziaczki :**
    Ps. Zapraszam do siebie na epilog (Nigdy Cię nie opuszczę...)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest megga :D
    Pożegnanie z Elijah Awwww :)
    Lubie Michaela. Jest taki fajny :D Gdyby nie Damon mogłaby z nim być. :D
    No no :d Katherine kocha Niklausa :D Ale by było jakby wtedy Caroline wparowała :D heheh :D
    Oczywiście słodka Darlotte albo Chamon :D Nie wiem jak nazywa się parring :(
    Tak Charlotte dobij Elenę! Tzn nie zabijaj jej bo uwielbiam czytać jak się kłócą albo walczą :D
    Końcówka ..... wtf? Wątpię że Damon całował Elenę.... tzn na pewno tak było ale ta zołza pewnie podszyła się za Charlotte :| w sumie za pochopnie Charlotte i Katherine wyciągnęli wnioski. Okej niby chłopak powinien poznać swoją dziewczynę ale spójrzcie na to tak przecież był z 3 dziewczynami które wyglądają identycznie. Każda się różni od kolejnej ale jak dobrze wiemy każda z nich pomyliła się z powołaniem i powinny zostać aktorkami bo udawanie kogoś mają w małym paluszku. No ale na pewno będzie ciekawie bo znów będzie Bad Charlotte :D Tylko szkoda mi biednego Damona :(
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
    U mnie małymi kroczkami pojawia się nn ale jeszcze nie dziś :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeeeeej tyle się działo! XD uwielbiam, wręcz ubóstwiam takie zwroty akcji :) podejrzewam o co chodzi z tą Deleną przy stole. .. :( bitch ! Nienawidzę jej :( Kath z Klausem? Oooo :D to co teraz będzie? Fxhwhdbdkslandhs tyle czekania :/ xD dodawaj szybko bo skisnę :D ♡.♡

    OdpowiedzUsuń
  5. o nie znowu się skomplikowało...:(
    biedna Charlotte. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. UWAGA OGŁOSZENIE! nienawidzę cię tak bardzo, że mam ochotę cię udusić. :< Nie można tak kończyć rozdziału chyba, że w ciągu pięciu minut ma się zamiar wrzucić kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc rozdział mam już napisany, ale przetrzymam was jeszcze do 1 kwietnia. :D

      Usuń
  7. Zapraszam do zapisu na listę blogów.
    http://difficult-critiques.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny, uwielbiam go.
    Charlotte straciła człowieczeństwo, to będzie się teraz działo.
    Mam nadzieję, że zobaczę jej ciemną stronę i jak się uda to może gorszą od Klausa. :)
    Mam ochotę zabić siekierą Elenę! Jak ona mogła pocałować Damona? Co za sucz za przeproszeniem.
    Czekam na nn i mam nadzieję, że 1 kwietnia się pojawi, bo dłużej nie dam rady wytrzymać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na NN!
    mysticfallskrainamarzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny to mało powiedziane, ten rozdział jest mega, aż brak mi słów.
    Czekam na wredną, bezuczuciową Charlotte.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest na prawdę super, ale to pewnie Wiesz! Aż chce się czytać, Charlotte? Uwielbiam ją! Oby tak dalej.!
    Pozdrawiam!

    Zapraszam na nowy rozdział o losach Lilith.
    http://my-world-is-your-name.blogspot.com/2014/03/01x05.html

    OdpowiedzUsuń