wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 19

Charlotte

   Oczy Katherine wierciły dziurę w moim czole, jej wyraz twarzy zmienił się z poważnej na uśmiechniętą, przyglądała mi się uważnie.
- To niemożliwe.
Odparła przygryzając swoją dolną wargę delikatnie, ja zaś przechyliłam głowę lekko w prawą stronę i nic nie powiedziałam, patrzyłyśmy się jedynie na siebie. Widziałam różnicę miedzy mną a nią, jej oczy były zupełnie inne, w moich było widać człowieczeństwo tak samo jak u Klusa gdy patrzył na Caroline, zaś w oczach mojej matki ujrzałam nienawiść i strach.
- Witaj Katherine.
Usłyszałam dobrze znany mi głos, mój ojciec stał za mną i mierzył moją matkę z góry na dół, ta wzdrygnęła się gdy go ujrzała i miała ochotę uciekać, uniemożliwiałam jej to łapiąc ją za nadgarstek. W końcu byliśmy razem, moi rodzice i ja i nikt poza tym.
- Klusa...
Warknęła niezadowolona chowając się za mnie, wiedziała, że on nie zrobi mi krzywdy, szkoda, że nie podejrzewała, że jej też odpuści.
- Mam nadzieję, że spędzimy miłe popołudnie w trójkę.
Stwierdził blondyn przyglądając się nam uważnie, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że robi to tylko i wyłącznie ze względu na mnie. Domyślał się, że poznanie Katherine było dla mnie bardzo ważne.
- On Ci nic nie zrobi.
Powiedziałam puszczając ją o dziwo nie uciekła, stała w miejscu i uśmiechała się do mnie. Odwzajemniłam jej uśmiech choć uważałam, że spotkanie mnie wcale jej się nie podobało. Może źle myślałam?


- Elijah jakie dał Ci imię?
Zapytała zaciekawiona, wiedziała, że pierwotny wychowa mnie i pokocha jak własną córkę.
- Charlotte Pierce.
Odpowiedziałam w dalszym ciągu uśmiechając, byłam szczęśliwa, że ją spotkałam. Kompletnie zapomniałam o snach, które nawiedzały mnie prawię co noc, w nich Katherine była zimną suką, która cały czas mnie raniła. Nie spodziewałam się, że podejdzie do mnie i mnie przytuli, moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa, czułam jej matczyne ciepło, na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
- Cieszę się, że Cię poznałam.
Szepnęłam mi do ucha głaszcząc moje błyszczące, lokowane brązowe włosy.

Damon

    Stałem przed posiadłością Mikaelson, kłóciłem się sam ze sobą, rozum kazał odejść, a serce zaś kazało zostać. Musiałem ją zobaczyć choć by na ułamek sekundy, cholernie za nią tęskniłem. Westchnąłem cicho i gdy chciałem zapukać w drzwi usłyszałem za sobą kroki. Odwróciłem się z nadzieją, że to Charlotte, ale niestety ujrzałem jej opiekuna, którego imienia nie za bardzo pamiętam, ale wydaje mi się, że brzmi ono Michael.
- Nie mam jej.
Stwierdził krzyżując ręce na klatce piersiowej, mój widok go nie ucieszył.
- Kiedy wróci?
Zapytałem zaciekawiony, uważnie obserwowałem każdy ruch wampira, który wzruszył ramionami na znak, że nie wiem.
- Poszła szukać Katherine.
Dodał przeciągając się leniwie, każdy jego gest uświadamiał mnie, że nie przepada za mną, choć dałbym sobie jeszcze parę miesięcy temu rękę uciąć, że jest inaczej. Czyżby było to spowodowane wymazaniem z jego pamięci Sophie? Nie wiem i prawdę mówiąc mam to gdzieś.
- Możesz jej powiedzieć, że tu byłem?
- Nie.
Jego odpowiedź mnie zdziwiła, nie spodziewałem się tego.
- Jak sobie chcesz.
Ominąłem go i ruszyłem przed siebie, po paru krokach mężczyzna zastawił mi drogę, nim się zorientowałem dłonią trzymał mnie za szyję przyciskając do drzewa. Był ode mnie silniejszy, ale to nie zmieniało faktu, że nie rozumiałem czemu to robi.
- O co Ci chodzi?
- Trzymaj się z dala od Charlotte jeśli chcesz jeszcze pożyć.
Rzucił mną o pobliskie drzewo i zniknął mi z pola widzenia. To było dziwne, ale nie miałem ochoty na rozmyślanie o tym, teraz mam ważniejsze sprawy na głowie niż powalony stary wampir.

Caroline

    Wiadomość od Klausa, że znaleźli tą jędzę wcale mnie nie cieszyła, będę musiała z nią mieszkać pod jednym dachem. Na samą myśl o tym miałam mdłości i niekontrolowanie przewracałam oczami, to będą najgorsze tygodnie w moim życiu. Wiedziałam, że Charlotte chce spędzić z nią trochę czasu, ale jak dla mnie ona nie była warta jej uwagi w końcu ja jestem o niebo lepsza od niej i to ja za niedługo będę jej macochą, która zadba o nią lepiej niż Pierce. Kiedy drzwi się otworzyły ujrzałam w nich Klausa, a za nim wampirzyce, rozmawiały i uśmiechały się do siebie. Była pewna, że Katherine tylko gra, jej nie zależy na nikim poza sobą, chce by pokazała swoją prawdziwą twarz córce i odwaliła się od mojej rodziny.
- Witaj Kochanie.
Narzeczony ucałował mój policzek uśmiechając się do mnie szeroko, ja zaś uważnie przyglądałam się wrogowi, który stał parę kroków ode mnie. Wolałam mieć ją na oku.
- Charlotte idź z ojcem do góry ja muszę pogadać z Katherine.
Powiedziałam poważnym tonem głosu, o dziwo dwójka posłuchała mnie i opuściła pomieszczenie w którym obecnie się znajdowaliśmy. Musiałam pokazać tej idiotce kto tu rządzi by w przyszłości nie zaczęłam się wywyższać.
- Czego chcesz Caroline?
Zapytała przybliżając się do mnie.
- Jeśli zranisz Charlotte pożałujesz tego, obiecuje, że odeślę Cię z powrotem na drugą stronę wywłoko.
Nie potrafiłam się opamiętać, tak bardzo jej nienawidziłam, że obrażające ją słowa same wychodziły z moich ust.
- Ty mnie?
Zaśmiała się kpiąco i zarzuciła kosmyk niesfornych włosów do tyłu.
- Tak, nie pozwolę Ci zniszczyć tej dziewczyny. Każdy wie, że wcale Ci na niej nie zależy, sprowadzisz ją tylko na złą drogę, a potem uciekniesz, bo w tym jesteś najlepsza.
Mruknęłam złośliwie spoglądając na nią, podeszła do mnie bliżej i przechyliła głowę delikatnie w lewą stronę.
- Nie zachowuj się jakbyś była jej matką. Gdybyś nie wiedziała to ja nią jestem.
Jak zawsze wypowiedziała te słowa wrednie robiąc przy tym swoje sławne i każdemu znane miny. Nic się cholerna kretynka nie zmieniła.
- To, że ją urodziłaś nie znaczy, że nią jesteś tym bardziej, że od razu ją porzuciłaś. Bez skrupułów oddałaś ją Elijah.
Dotknęło ją to choć nie chciała tego po sobie pokazywać.
- Nie wiesz jak było więc się zamknij!
Wrzasnęła na mnie, nic nie powiedziałam tylko pokręciłam głową.


Klaus

    Charlotte leżała na łóżka, a ja siedziałem koło niej, rozmawialiśmy o Katherine, której moje oczko w głowie nie było pewne. Nie wiedziała czy ona chce mieć z nią coś wspólnego czy nie, zadawała mi strasznie dużo pytań na które nie miałem ochoty odpowiadać, dlatego też pomijałem większość i wybierałem te najłatwiejsze.
- Spotkałeś Katherine po tym jak mnie urodziła?
Mógłbym na to pytanie nie odpowiedzieć, ale sam nie wiem czemu chciałem jej opowiedzieć pewną rzecz, która miała miejsce parę lat przed tym jak Pierce zmieniła się w człowieka. Uśmiechnąłem się nikle i zacząłem mówić.

Wspomnienia 

    Od czasu kiedy dowiedziałem się, że Katherine urodziła moje dziecko codziennie rano zastanawiałem się czy moja córka dalej żyje czy umarła. Nie wiedziałem czy pozostała człowiekiem czy została przemieniona w wampira, Elijah nie chciał mi tego zdradzić. Żyłem w nieświadomości, dlatego też szukałem Kat, uważałem, że ona może coś wiedzieć o naszym dziecku, jej pierwotny powiedziałby prędzej niż mi. Choć martwiłem się, że ją wcale ono nie obchodzi. Gdy w końcu udało mi się znaleźć uciekiniera odetchnąłem z ulgą, nudziło mnie już poszukiwanie jej, była dobra w chowaniu się przede mną. Mój informator poinformował mnie, że wampirzyca znajduje się właśnie w miejscowym barze, dodał również, że zahipnotyzowała całą wieś przez co ciężko było ją znaleźć.
Stałem przed małą knajpą, parę minut temu poprosiłem młodego chłopaka by oznajmił Katherine, że ktoś czeka na nią na zewnątrz, bałem się, że uciekła, ale tak się nie stało. Wyszła rozglądając się dookoła siebie, w wampirzym tempie podbiegłem do niej i swoim ciałem przycisnąłem ją do ściany. Nigdy tego nie mówiłem, ale zależało mi kiedyś na niej.
- Klaus...
Wymamrotała patrząc na mnie przerażona, bała się mnie.
- Gdzie jest nasze dziecko?
Przewróciła oczami i pokręciła głową na znak, że nie wie, ja zaś byłem pewny, że mnie okłamuje.
- Kłamiesz!!!
Wrzasnąłem wystawiając w jej stronę swoje śnieżnobiałe kły, westchnęła cicho i zmrużyła powieki. Położyła dłonie na moim torsie, próbowała odepchnąć mnie od siebie, ale poddała się po chwili gdy dotarło do niej, że nie da rady się uwolnić.
- Elijah nie powiedział mi gdzie ją ukrył, on nam tego nie zdradzi nigdy.
Stwierdziła przyglądając mi się uważnie.
- Cały Elijah.
Odsunąłem się od niej, byłem pewny, że zaraz się stąd zmyje, ale pomyliłem się. Stała oparta o ścianę i nic nie mówiła. Patrzyliśmy się na siebie dłuższą chwilę, aż w końcu podeszliśmy do siebie, nim się zorientowaliśmy całowaliśmy się namiętnie.


Godzinę później wynająłem pokój w pobliskim motelu. Kochaliśmy się, ona pragnęła mnie, ja zaś pragnąłem jej. To była ostatnia noc, którą ze sobą spędziliśmy.

Koniec wspomnień.

   Oczywiście nie opowiedziałem Charlotte wszystkiego, pominąłem końcówkę, ona nie musiała o niej wiedzieć. Ważniejsze jest to, że dowiedziała się o moich poszukiwaniach, które trwały bardzo długo. Elijah nigdy nie wspomniał jej o tym, dlatego na początku mnie nienawidziła.
- Kochałeś Katherine?
Zapytała niespodziewanie.
- Nie wiem.
Wzruszyłem ramionami, do dnia dzisiejszego nie byłem w stanie określić moich uczuć do wampirzycy, na początku myślałem, że to zauroczenie, ale później okazało się, że się mylę. Czy mogę nazwać to miłością? Hym... prędzej nazwałbym to pożądaniem.
- Uważasz, że ona naprawdę się mną  nie interesowała?
Westchnęła, a jej mina z poważnej zmieniła się na smutną.
- Nie Kochanie, uważam, że również Cię szukała.
Odgarnąłem jej włosy z twarzy i uśmiechnąłem się szeroko, mam nadzieję, że Kat zależy na Charlotte tak samo jak mi.


Charlotte

     Do mojego pokoju bez pukania wparowała mama, która zmierzyła Klausa i usiadła bez słowa koło mnie na łóżku. Mimo, że moi rodzice nigdy nie będą razem czułam teraz jakby byli ze sobą zawsze, jakbyśmy byli szczęśliwą rodziną. Oczywiście lubiłam narzeczoną ojca, ale ona nie zastąpi mi matki, przy Katherine czułam się szczęśliwa, choć bałam się, że to szczęście zamieni się w rozczarowanie.
- Obgadywaliście mnie?
Zapytała spoglądając raz na mnie raz na hybrydę. Obydwoje w tym samym czasie pokręciliśmy przecząco głową na co brunetka zaśmiała się.
- Widać, że to Twoja córka Niklaus.
Mikaelson wyprostował się dumny z siebie i pocałował mnie w czoło. Ostatnio Elijah powiedział mi, że pierwotny tylko dla mnie jest tak kochany i dla Caro, innych traktuje okropnie. Nie mogę powiedzieć, że tak jest ponieważ nigdy nie widziałam jego złego oblicza.
- Mogę porwać Charlotte? Umówiłam się z Stefanem w Grillu i chciałabym żeby ona poszła ze mną.
Zwróciła się do blondyna o pozwolenie, on kiwną jedynie głową, wstał i zostawił nas same.
- Idziemy zaszaleć.
Podniosła się i zaklaskała. Nie wiedziałam czy cieszy się na spotkanie ze Stefanem czy na spędzenie czasu ze mną. Leniwie wstałam z łózka i poszłam za nią.

   Po pół godzinie byłyśmy już na miejscu, gdy weszłyśmy do środka zauważyłam Damona siedzącego z Eleną przy barze. Ona uśmiechała się do niego słodko i szeptała mu coś do ucha, zacisnęłam ręce w pięści, miałam ochotę wyrwać jej serce lub spalić ją na stosie. Z zamyśleń wyrwał mnie Stefano, który przytulił mnie na powitanie i cmoknął w policzek, Kat skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i pokręciła niezadowolona głową.
- Pomyliłem się prawda? Wyglądacie tak samo, polokowane włosy, mocny makijaż, wyzywający strój, ciężko was rozróżnić.
Podrapał się zakłopotany po karku, wampirzyca szturchnęła go lekko i złożyła malutki pocałunek na jego ustach. Czyżby kręcili ze sobą?
- Nie dziw się to moja córka.
Uśmiechnęła się do mnie i złapała mnie za nadgarstek, pociągnęła w stronę baru. Zamówiła dwie szklanki swojego ulubionego trunku, za którym przepadał również Stefan i szklankę whisky dla mnie. Kątem oka spoglądnęłam na cholerną parę, której widok sprawiał, że mojego martwe serce krwawiło. Ujęłam dłonią szklankę i wypiłam ją jednym duszkiem, poprosiłam o dolewkę i ją dostałam. Katherine patrzyła się na mnie, ale potem przeniosła wzrok na Damona i jego miłość, skrzywiła się gdy czarnowłosy pomachał do niej, zarzuciła włosy do tyłu i udała się do stolika, który zajął Salvatore, westchnęłam i powędrowałam za nią. Usiadłam i przez długi czas nie odzywałam się tylko popijałam mój ukochany alkohol, co jakieś pięć minut mój wzrok wędrował na mojego ukochanego, w końcu nie wytrzymałam i wstałam.
- Idę się przewietrzyć.
Powiedziałam i zaczęłam iść, postanowiłam udać się na dach.

Stefan

     Mina Kat była zupełnie inna niż zawsze, oglądnęła się za córką i westchnęła. Ja i ona doskonale wiedzieliśmy dlaczego wampirzyca wyszła, nie chciała patrzeć na Damona, którego Elena starała się cały czas uwieść. Wiedziałem doskonale, że mój barat kocha Charlotte, ale ona wierzyła, że oddał swoje serce Gilbert. Popatrzyłem się na Pierce i powiedziałem.
- Ona cierpi.
Bawiłem się szklanką, która była do połowy pełna, myślałem, że Katherine nie zareaguje na to co powiedziałem, ale pomyliłem się.
- Wiem, Elena zawsze wpierdala się tam gdzie jej nie chcą.
Stwierdziła spoglądając na swojego sobowtóra, który bawił się wspaniale. Brunetka uchyliła usta i przyłożyła do nich wskazujący palec, oznaczało to, że jest jej niedobrze jak się na nich patrzy.
- Zależy Ci na córce?
Spytałem zaciekawiony.
- Nie wiem.
Wzruszyła ramionami po czym podniosła szklankę i opróżniła ją. Wydaje mi się, że jej zależy mimo tego co mówi.


Damon

    Starałem się ze wszystkich sił rozmawiać z Eleną, ale nie wychodziło mi to. Ciałem byłem koło niej, a myślami zupełnie gdzie indziej, chciałem jej powiedzieć ile znaczy dla mnie Charlotte, ale nie wiedziałem jak. Nie zwracałem uwagi na jej słodkie słówka i próbę flirtowania ze mną, cholera muszę pogadać z moją ukochaną, nie mogę dłużej bez niej żyć.
- Elena ja ją kocham.
Powiedziałem prosto z mostu nie owijając w bawełnę. Wampirzyca skrzywiła się i upiła łyk piwa, miała zamiar mi coś powiedzieć.
- Wiedziałam, że to przez nią mnie odpychasz.
Mruknęła wpatrując się w butelkę, która trzymała w dłoni, okłamywanie jej, że tak nie jest pogorszyłoby tylko sprawę.
- Gdy umarłaś byłem załamany, cały czas piłem, zabijałem niewinnych ludzi. To się zmieniło gdy poznałem Charlotte, dzięki niej znów chciałem żyć.
Dzień w którym ją poznałem zmienił moje życie o sto osiemdziesiąt stopni, nic już nie było takie samo. Cieszyłem się, że los postawił ją na mojej drodze, że dał mi jeszcze jedną szansę na bycie lepszym.
- Może to nie miłość tylko wdzięczność za ocalenie Damon.
Dziewczyno Ty siebie słyszysz? Jak możesz mylić miłość z wdzięcznością, nie rozumie Cię.
- To miłość Elena.
Powiedziałem stanowczo, na co ona odpowiedziała.
- Będę o Ciebie walczyć, nie poddam się.


- Muszę iść.
Wstałem i udałem się do stolika Stefana i Kat, gdy tam dotarłem pochyliłem się nad bratem i zapytałem.
- Gdzie Charlotte?
On podniósł tylko rękę i palcem serdecznym wskazał sufit, nie wiedziałem o co mu chodzi z tym i kiedy miałem o to zapytać odezwała się Pierce.
- Jest na dachu, nie spieprz tego.
Kiwnąłem głową na znak dziękuję i bez namysłu ruszyłem w stronę schodów, które prowadziły na dach. Wszedłem po nich i otworzyłem ciężki metalowe drzwi, ujrzałem stojącą i patrzącą się przed siebie wampirzycę, uśmiechnąłem się pod nosem, stanąłem koło niej. Przechyliła delikatnie głowę by na mnie spoglądnąć, jej wyraz twarzy nie zdradzał żadnych emocji, nie wiedziałem czy jest smutna czy radosna.
- Możemy porozmawiać?
Zapytałem niepewnie, ona jedynie gestem dłoni kazała mi powiedzieć to co mam do powiedzenia.
- Ja i Elena to przeszłość, nie kocham jej.
Miałem nadzieję, że mi uwierzy, chciałem być z nią już zawsze.
- Sam mi powiedziałeś, że ją kochasz.
Powiedziała krzywiąc się tak samo jak Katherine, widać było, że jest jej córką. Były do siebie strasznie podobne, ale mimo wszystko Charlotte była bardziej uczuciowa niż jej matka.
- Kłamałem ponieważ nie chciałem byś żałowała, że nie pojechałaś z ojcem.
Błagam uwierz mi, błagam Cię.
- Więc zdecydowałeś za mnie?
Warknęła wściekła, nie podobało jej się to, Stefan miał rację powinienem poczekać na jej decyzję, a nie podejmować ją sam.
- Chciałem byś była szczęśliwa.
Wiem spieprzyłem wszystko, ale chce to naprawić, naprawdę mi na tobie zależy, jesteś dla mnie wszystkim. Nie odezwała się tylko pokręciła zawiedziona głową, ja zaś powiedziałem.
- Kocham Cię.
- Więc przestań!!!
- Nie mogę!!!
Odkrzyknąłem jej i nie myśląc długo złączyłem nasze usta, na początku opierała się i nie chciała odwzajemnić pocałunku, ale po chwili to zrobiła. Objąłem ją w tali i zacząłem całować dziko i namiętnie, nasze języki tańczyły ze sobą. Brunetka zarzuciła mi ręce na szyję, a ja z jej tali zjechałem na jej pośladki i ująłem je w dłonie. Ten pocałunek świadczył o tym, że mnie kocha tak samo jak ja ją.


________

Możecie zadawać pytania na asku bohaterom, tylko najpierw napiszcie do kogo kierowane jest owe pytanie. :) 

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. 
Nie działo się w nim nic za bardzo ciekawego, ale wydaje mi się, że wyszedł mi dobrze. 
Pozdrawiam was i życzę miłego czytania. 

Chciałabym was również zaprosić na mojego tumblr na którym znajdują się gify z opowiadania i zwiastunów, które wykonałam. :) 

9 komentarzy:

  1. Naprawdę świetny rozdział, jak i całe opowiadanie. Podziwiam i życzę duuuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wooow! genialny rozdział i te slowa jak z zwiastuna <3 juz nie moge sie doczekać kolejnego odc tvd jak i kolejnego rozdziału pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze piszesz, lecz muszę się przyzwyczaić do wyśrodkowanego tekstu. Niestety, stwierdziłam, że muszę zacząć czytać Twój blog od samego początku, żeby przeczytać i wiedzieć o co chodzi, a później móc jakoś "inteligentniej" skomentować. Więc postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości.
    Pozdrawiam,
    Kinga.

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG !!!! Rozdział fenomenalny :) Zresztą jak zawsze :P uwielbiam twoje opowiadania Aww * . * Charlotte i Damon ahh to było coś :P Jestem ciekawa czy faktycznie Kath zależy na Charlotte :)
    Jej <3
    Czekam na kolejny :) Życzę dużo weny Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale ja ci zazdroszczę takiego talentu! :) Świetny rozdział jak zawsze :3 Zapraszam do mnie :)
    http://opowiadaniaoklausieikatherine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Blog nominowany do Liebster Award! Więcej na:
    ~hybrid-sisterhood.blogspot.com
    xoxo, Hybrydy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Końcówka najlepsza!!!
    Mam nadzieję, że między Damonem a Charlotte będzie już dobrze.
    Niech Elena się wypcha i da spokój Damonowi, on jest Charl!!!
    Jestem ciekawa jak to będzie z Kat. Czy naprawdę zależy jej na córce?
    Wspomnienia Klusa też fajne.
    Czekam na nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej :D Na obu moich blogach pojawiły się nowe rozdziały. Zapraszam.
    delena-different-love.blogspot.com
    klaroline-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń