poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 17

Dwa miesiące wcześniej. 

Charlotte

     Łzy same płynęły po moich policzkach, pierwszy raz w życiu czułam się tak źle. Nie wiedziałam co powinnam teraz zrobić. Uwierzyć mu czy nie? Jak on mógł ze mną zerwać? Przecież to niedorzeczne, to nie dzieje się na prawdę, on mnie tylko wkręca by zobaczyć jak zareaguje i czy mi na nim zależy.
- Przestań sobie żartować.
- Ja nie żartuje, to koniec.
Odwrócił się tyłem do mnie i zrobił mały krok przed siebie. Złapałam go za ramię i skierowałam jego twarz w moją stronę, ujęłam dłońmi policzki wampira i spojrzałam mu w oczy. Nie chciałam tak zakończyć naszego związku, który w moich marzeniach miał trwać wiecznie.


- Damon...
Smutna wpatrywałam się w niego, jego wyraz twarzy był poważny, nie potrafiłam wyczytać z niego żadnych emocji. Co on tak naprawdę czuł i myślał? Nie wiedziałam.
- Byłaś dla mnie drugą Eleną, kłamałem gdy mówiłem, że kocham Ciebie, a nie Twoje podobieństwo do niej. Ja nigdy nie przestanę kochać mojej byłej.
Gdy usłyszałam jego słowa puściłam go, miałam ochotę się rozpłakać, ale nie chciałam tego robić przy nim. Westchnęłam cicho pod nosem i oznajmiłam.
- Żegnaj Damon.
Zniknęłam mu z pola widzenia.

     Trzy godziny wałęsałam się bez celu po lesie niedaleko posiadłości mojego ojca. Płakałam i wyzywałam czarnowłosego. Z jednej strony nie wierzyłam w jego słowa, ale z drugiej zaczęłam się zastanawiać czy aby naprawdę nie było tak jak powiedział. Postanowiłam również wyjechać z Klausem do Nowego Orleanu, już nic mnie tu nie trzymało.

Stefan

   Ujrzawszy Damona pijącego prosto z butelki, zacząłem zastanawiać się co mogło się stać. Był przybity, wyglądał jakby stracił najważniejszą rzecz lub osobę w swoim życiu. Wcześniej już widziałem taki widok, ale nie był on tak okropny jak teraz.


- Co się dzieje?
Zapytałem siadając na przeciwko niego.
- Straciłem ją, już nigdy jej nie zobaczę.
Czy on właśnie mi mówi, że stracił dziewczynę, którą kochał jak szalony? Nie powinien być takim narwańcem, mówiłem mu wcześniej, że pośpiech nic tu nie pomoże.
- Zerwałeś z nią by mogła jechać z ojcem?
Zauważyłem kręcąc bezradnie głową, on jest idiotą i nic ani nikt tego nie zmieni.
- Tak.
- Wiesz, że jesteś debilem?
- Wiem Stefan.
Współczułem mu i było mi go żal.

Charlotte

    Spakowałam wszystkie swoje rzeczy i wytarłam łzy dłonią z policzków. Ten rozdział w moim życiu właśnie się skończył i zaczyna się nowy, który również będzie pełen niespodzianek, wzlotów i upadków, ale jestem na niego gotowa. Stanęłam przed wielkim lustrem i przyglądałam się uważnie swojemu odbiciu, musiałam przyznać, że mimo wszystko wyglądałam dobrze. Nie miałam podpuchniętych oczu od płaczu z czego się cieszyłam, przynajmniej nikt nie będzie wiedział o tym co stało się dzisiaj. Z delikatnym uśmiechem na twarzy wyszłam z sypialni z dość małą torbą i udałam się do salonu. Czekał tam na mnie mój ojciec, Elijah, Michael i Caroline, która okazała się nie być wcale taka zła. Zatrzymałam się na środku pomieszczenia i spojrzałam na całą czwórce.
- Jedziemy?


  Klaus kiwnął głową na znak, że wyruszamy. Szkoda mi było opuścić to miasto, ale wiedziałam, że tu już szczęśliwa nie będę.
- Idziesz Charlotte?
Michael skierował swoją dłoń ku mnie i czekał, aż ją ujmę. Zrobiłam to i razem ruszyliśmy do samochodu.

Teraźniejszość 

Klaus

    Minęły dwa miesiące i parę dni od naszego powrotu, wszystko w Nowym Orleanie było zupełnie inne niż w Mystic Falls, tu wampiry mogły swobodnie ukazywać swoją prawdziwą naturę, balowały całe noce i piły krew litrami. To miasto było idealne dla nas stworzeń nocy, ale mimo wszystko miałem wrażenie, że mojej córce nie za bardzo się tu podoba. Przesiadywała cały dzień w pubie pijąc whisky, a w nocy imprezowała i wbijała swoje długie śnieżnobiałe kły w turystów. Codziennie to samo, bałem się, że wpadnie w monotonię, z której nie łatwo będzie ją wyciągnąć. Domyślałem się czemu taka jest, ale nie chciałem o to pytać, poczekam aż powie mi sama.
- Kochanie szukałam Cię.
Usłyszałem za sobą głos kobiety mojego życia.
- Coś się stało?
Zapytałem odwracają  się do niej przodem, była zaniepokojona, chyba znów martwiła się niepotrzebnie o brunetkę, ona jest duża do sobie radę sama.
- Nie nic, po prostu zastanawiałam się co robisz.
Uśmiechnęła się do mnie promiennie, a ja odwzajemniłem.
- Widziałaś może Charlotte?
Westchnęła i pokręciła niezadowolona głową.
- Siedzi w pubie i znowu pije, wydaje mi się, że rozstała się z Damonem i cierpi z tego powodu.
Nie lubiłem tego typka, ale wolałem by wampirzyca była szczęśliwa, a nie smutna.
- Chyba muszę z nią pogadać.
- Uważam, że powinieneś to zrobić.
Popatrzyła się na mnie poważnie, będę musiał odbyć z córką długą i pewnie nie przyjemną dla niej rozmowę.


Charlotte

    Kolejny dzień topiłam smutki w butelce mojego ulubionego trunku, chciałam zapomnieć choć na chwilę, ale nie potrafiłam. Wszystkie chwile spędzone z Damonem wracały do mnie jak bumerang, nie mogłam się ich pozbyć. Uniosłam już ósmą szklankę z nieziemskim płynem do góry i wypiłam ją jednym duszkiem, miałam mocną głowę do alkoholu, dlatego też tak szybko się nie upijałam. Pstryknęłam palcami na kelnera, który stał na drugim końcu blatu, doskonale wiedział o co mi chodzi, ale podszedł do mnie bez butelki.
- Nie powinnaś tyle pić kochana. Może czas z tym skończyć?
Jakim cholernym prawem on mi to mówi? Będę piła tyle ile będę chciała i koniec kropka.
- Nie płacą Ci za gadanie z klientami tylko za lanie im alkoholu.
Powiedziałam wrednym tonem głosu i spiorunowałam go wzrokiem, jeśli nie naleje mi whisky skończy się to dla niego źle.
- Przykro mi, ale nie dostaniesz więcej.
Stwierdził i gdy chciał odejść ni stąd ni zowąd złapałam go za szyję i przyciągnęłam do siebie.
- Na pewno mi nie nalejesz?
Zapytałam wkurzona.
- Jaa...
Ścisnęłam mocniej dłoń na jego szyi, powoli zaczynało brakować mu powietrza.
- Max nalej jej drinka, to córka Klausa jej się nie odmawia.
Powiedział starszy mężczyzna za moich pleców.
- Proszę Panienkę by go puściła.
Zrobiłam to o co mnie proszono, chłopak nie zastanawiając się ani chwili sięgnął po alkohol i podał mi go. Uciekł gdy tylko spuściłam z niego wzrok. Ucieszona faktem, że teraz nikt mi nie powie co powinnam robić, a czego nie, upiłam dwa małe łyczki i uśmiechnęłam się szeroko. Gdy przechyliłam głowę lekko w prawą stronę zauważyłam opartego o ścianę ojca, pomachałam do niego i się skrzywiłam. Jeszcze jego mi tu do szczęścia brakowało.


- Znowu pijesz?
Następny, który będzie się o to czepiał, nie wytrzymam tego jeśli każe mi stąd wyjść i wrócić do domu. Ucieknę do innego miasta i tam będę kontynuować sklejanie mojego serca procentami.
- Tylko troszeczkę.
Pokazałam mu pół butelki, które niby wybiłam, oczywiście nie przyznam się, że już jednej całej się pozbyłam.
- Co się z Tobą dzieje?
Mój tatuś nigdy nie owijał w bawełnę, od razu przechodził do setna sprawy.
- Nic.
Rzuciłam od niechcenia i wzruszyłam ramionami, jemu na pewno się nie wyspowiadam. Co on tam może wiedzieć o kobiecym sercu i jego problemach.
- Nie kłam, widzę, że coś się dzieje.
- Zerwałam z Damonem, rzuciłam Jessicą parę razy o ścianę bo mnie wkurzyła i to chyba tyle.
Kiedy to wyjawiłam poczułam się lepiej, w końcu przestałam dusić to w sobie.
- Zobaczysz wszystko się ułoży za jakiś czas.
Poklepał mnie po ramieniu, uśmiechnął się. Chciałabym wierzyć, że za niedługo będzie dobrze.

Jessica

   Chciałam by ten głupi sobowtór zapłacił za swoje, od kiedy tylko mieszka tutaj z nami rzuca mną po ścianach, wbija noże w moje ciało i wyrzuca mnie przez okno jak jakąś niepotrzebną do szczęścia nikomu starą zabawkę. Byłam na nią wściekła, ale moja zemsta mnie pocieszy, z boku będę patrzeć jak ona cierpi, jak nie daje sobie rady. Na samą myśl o tym uśmiechałam się w duchu, doigrała się w końcu.
- Nadia jesteś pewna, że to zaklęcie zadziała?
Pytałam nie dowierzają, że ta drobna, niska osóbka koło mnie potrafi rzucić tak potężne zaklęcie. Skąd ona czerpie siły?
- Zadziała choć wiesz, że konsekwencje mogą spotkać nas nie małe.
Stwierdziła przewracając kartki starej księgi.
- Nie obchodzą mnie one, rób swoje.
- Bez pośpiechu wampirku, potrzebuje krwi sobowtóra. Przyprowadź ją tutaj.
Uśmiechnęła się diabelski i machnęła do mnie ręką na znak bym sobie już poszła. Dodała również, że za dwadzieścia minut Charlotte straci przytomność, więc będę ją mogła zabrać z domu bez problemu.


     W wampirzym tempie udałam się do posiadłości hybrydy. Gdy tylko weszłam do środka ujrzałam siedzącą na kanapie idiotkę, której nienawidziłam. Damon ją kopnął w dupę i dobrze jej tak, szkoda, że nie wiedziała co jeszcze ją czeka.
- No proszę skończyłaś pić wcześniej.
- Zamknij się!
Warknęła na mnie, a ja tylko czekałam aż w końcu opadnie z sił i zemdleje. Dzisiaj chciałam zakończyć mój genialny plan  i tak przekładałam go od dwóch miesięcy.
- Jak zawsze masz niewyparzoną mordę.
Stwierdziłam opierając się o futrynę drzwi, czekałam na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Nie musiałam długo czekać, wampirzyca pojawiła się przede mną i przechyliła głowę delikatnie w lewą stronę. Jej oczy poczerwieniały, a kły wydłużyły się, była nie do zniesienia.
- Powiedziałam byś się zamknęła!
Wrzasnęła przyglądając mi się uważnie, gdy chciałam jej odpyskować zachwiała się i upadła na ziemię, czar zaczął działaś co mnie uszczęśliwiło. Leżała na podłodze bezbronna.


    Wyniosłam ją po cichu z miejsca zamieszkania i zaniosłam na cmentarz do grobowca czarownic. Nadia kazała mi ją położyć na wielkim skamieniałym stole, posłuchałam jej i tak zrobiłam. Nie mogłam się doczekać finiszu.
- Potrzebujesz tylko jej krwi? Mam nadzieję, że dasz radę.
Wpatrywałam się w rudowłosą oczekując odpowiedzi.
- Tylko krew i dam radę.
Rozcięła nadgarstek brunetki i nalała jej krew do starego złotego kielicha po czym zaczęła mówić pod nosem w języku mi nie znanym. Trwało to dobre dziesięć minut, aż w końcu przestała i uśmiechnęła się szeroko.
- Udało się.
Stwierdziła odsuwając się ode mnie i córki mojego pana.
- Cieszy mnie to.
- Zabierz ją stąd, za parę minut dojdzie do siebie.
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej odprowadziłam nieprzytomną Pierce do domu na kanapę. Wszyscy będą myśleć, że się spiła i zasnęła.

Charlotte

   Ocknęłam się w salonie z wielkim bólem głowy, pamiętałam jedynie pogawędkę z Jessicą i nic poza tym. Co się dalej działo? Nie wiem i raczej się nie dowiem. Choć przypuszczać, że pewnie znowu wpadłam w szał i zaczęłam nią rzucać po ścianach. Czasem mi jej było szkoda, ale nie potrafiłam się powstrzymać gdy mnie prowokowała, to było silniejsze ode mnie.
- Charlotte możemy porozmawiać?
Usłyszałam dobrze znany mi głos. Elijah stał za mną, czułam jego wzrok na sobie.
- Oczywiście.
Odpowiedziałam niechętnie, ale wiedziałam, że jemu mogę powiedzieć więcej niż Klausowi, pewnie dlatego, że zawsze mówiłam mu wszystko od kiedy tylko pamiętam.
- Wyjdźmy na zewnątrz przyda Ci się świeże powietrze.
Nienawidził jak piłam, ale ostatnio nie sprzeciwiał się temu. Czyżby doszedł do wniosku, że jego brat powinien mnie od tego powstrzymać? Skierował się w stronę wyjścia, a ja leniwie ruszyłam za nim.
- O czym chciałeś porozmawiać?
Zapytałam zaciekawiona.
- Kocham Cię Charlotte i martwię się o Ciebie. Nie jesteś tu szczęśliwa?
- To nie tak Elijah... Damon mnie rzucił.
Po moim policzku pociekła łza, to był dla mnie drażliwy temat.
- Przykro mi Kochanie.
Przytulił mnie do siebie i jak zawsze zaczął głaskać po włosach.
- Ja go kocham Elijah, kocham go.
Wymamrotałam ciągnąć nosem, brakowało mi wampira, jego dotyku i jego miłości.
- Wszystko się ułoży zobaczysz.
Odsunął się ode mnie i starł łzy z moich policzków. Kochałam pierwotnego jak ojca i zawszę będę kochać.


Damon 

   Tęskniłem za Charlotte, byłem głupi, że pozwoliłem jej odejść. Te dwa miesiące bez niej były udręką, czułem się fatalnie, nie chciałem dalej żyć. Piłem dzień w dzień bez opamiętania, kaca leczyłem tym samym czym się strułem. Stefan prosił mnie bym wyszedł na zewnątrz i trochę się dotlenił, chciałbym przestał się dołować. Posłuchałem go i tak zrobiłem, kiedy patrzyłem w gwiazdy przypominałem sobie chwile, które spędziłem z Charlotte, kochałem ją bardziej niż Elenę, ona była tą jedyną, dla niech chciałem się zmienić i chciałem w końcu się ustatkować. Westchnąłem cicho pod nosem i ujrzałem idącą w moją stronę dobrze znaną mi sylwetkę.
- Wróciłaś?
Uradowany ruszyłem w jej stronę.
- Tak Damon wróciłam.
Uśmiechnęła się do mnie szeroko, wyglądała trochę inaczej niż zawsze, musiała przeze mnie  cierpieć.
- Przepraszam, kocham Cię i zawsze będę.
Nie odpowiedziała mi  tylko wbiła swoje usta w moje.


   Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, pragnąłem jej i stęskniłem się za nią cholernie. Oderwałem się od niej by powiedzieć jej to co naprawdę czuję.
- Przepraszam Charlotte, nie powinienem kłamać, kocham Cię nie dlatego, że wyglądasz jak ona, kocham Cię bo jesteś sobą.
Zdziwiona popatrzyła się na mnie i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Kim jest Charlotte Damon?
Zrobiłem duże oczy i przyglądałem jej się uważnie.
- Ty...
- Zdradzałeś mnie Damon?
Zapytała krzywiąc się.
- Kim Ty jesteś?
Zgłupiałem, nie widziałem co się właściwie teraz dzieje.
- To ja Elena, wróciłam do Ciebie.
- Elena?

Stefan

   Czekałem na mojego brata w salonie, chciałem się dowiedzieć czy przestał już pić. Nie mogłem patrzyć na jego cierpienie, zmienił się gdy zaczął chodzić z brunetką i lepiej dla niego by znowu się nie stoczył. Odzyskałem brata i nie chciałem go stracić. Stając przy kominku i patrząc na zegarek usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju, odwróciłem się w stronę tego kogoś i ujrzałem Charlotte. Wyglądała naprawdę dobrze, nie było po niej widać, że cierpi z powodu rozstania.
- Wszystko w porządku?
Stanęła przede mną, dzieliły nas zaledwie centymetry. Zdziwiło mnie jej zachowanie.
- Tak, teraz jest dobrze.
Uśmiechnęła się jak nie ona i pogłaskała mnie po policzku. Co ona wyprawia? Kocha Damona czy nie?
- Przecież kochasz mojego brata.
- Nigdy go nie kochałam.
Oznajmiła przyglądając się mi.
- Zawsze liczyłeś się tylko Ty Stefan.
Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, nim się zorientowałem pocałowała mnie, a ja bez zastanowienia odwzajemniłem jej dziki i namiętny pocałunek.


   Nie mogłem się powstrzymać to było silniejsze ode mnie, zdziwił mnie tylko fakt, że czułem się jakbym już wcześniej tego doświadczył. Odsunęliśmy się od siebie, byliśmy zadowoleni z tego co właśnie się stało.
- Charlotte Ty nie kochasz Damona?
Musiałem o to zapytać, chciałem być pewny, że nic do niego nie czyje.
- Charlotte? Mówisz o mojej córce? Ona naprawdę kocha Damona? Nie ma gustu do mężczyzn.
O mojej córce? Czekaj, czekaj, to niemożliwe.
- Katherine?
- Zgadłeś.



_____________
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. W sumie miałam inną wizję od początku, nie chciałam by Elena i Katherine pojawiły się w tym opowiadaniu, ale zmieniłam zdanie. :) 
Jak zawsze poszalałam z gifami (uwielbiam je). 
Nadii nie dodaję do bohaterów ponieważ wystąpiła w tym rozdziale i wystąpi tylko w jeszcze jednym. 
Życzę wam miłego czytania i pozdrawiam. :) 
Skazana Na Rocka. 

14 komentarzy:

  1. Jeeeej ! Rozdział Ci wyszedł mega !

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu dodam ten komentarz! Od jakiś 5 rozdział się za to zabieram i chce mi wyjść. Nie będę się tu rozpisywać, po prostu powiem, że to co tu piszesz jest nieziemski i chce więcej! Czekam na nn i szykuj się na dłuższy komentarz :*
    A tak przy okazji zostałaś u mnie nominowana :* Całuski :*
    http://you-are-our-hope.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział ci wyszedł genialny. Troje sobowtórów? Może być ciekawie.
    ★†★†★†★†
    A co do mojego bloga dodam dwa rozdziały na walentynki.
    Zapraszam również do zakładki, Pytania do bochaterów.

    OdpowiedzUsuń
  4. WOOW ! a to dopiero MEGA CIEKAWE jezu juz sie nexta nie moge doczekać...i co zrobi Damo..pozdrawiam i życze wney!

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, idealnie w czas, równiutki miesiąc, ja ci dam. Masz dodawać rozdziały częściej, rozumiesz?! :D Tak to była groźba :)
    Zgłupiałam od nadmiaru sobowtórów w jednym rozdziale, ale cóż, dam radę :) Głupi Damon ciekawe, co zrobi jak jest ich tyle i czy się połapie w końcu która to która ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. wreszcie rozdział kocham cie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG rozdział jest genialny ... w kosmos! :D
    Nieźle to wykombinowałaś... I czuje że Jessica maczała w tym palce.. tzn że Elena i Katherine to jej sprawka :) No super super oby tak dalej . Tylko szkoda mi Charlotte, biedulka. Czekam oczywiście na następny rozdział. życzę dużo weny i czasu przede wszystkim :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. WoW *O*
    Rzeczywiście dużo gifów, ale kto ich nie lubi? :D
    Długi rozdział :D Trochę dramatyzujący i smutny .
    Zaskoczyłaś mnie treścią, zaszalałaś :)
    Pozdrawiam i życzę weny :3
    Reaven
    ~http://there-is-nothing-to-lose-just-died.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Elena, Katherine i Charlotte to będzie ciekawe.
    Jestem bardzo, ale to bardzo, ciekawa spotkania Charlotte z Katherine, matka z córką to będzie coś wielkiego.
    Ciekawe czy Damon wróci do Elki czy jednak będzie się starał wrócić do Charlotte.
    Czekam na nn z niecierpliwością. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Omg, yay <3 Strasznie mi się podoba jak ukazujesz każdą postać :)
    I w końcu natrafiłam na opowiadanie z moim ukochanym serialem <3
    Trzymaj tak dalej! Pozdrawiam! :) W wolnej chwili zapraszam do mnie.
    http://hybrid-sisterhood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie piszesz, czekamy na kolejny rozdział.
    W wolnej chwili zapraszamy do nas.
    i-wanna-hold-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie piszesz! Byłam zdziwiona jak pojawiła się Elena i Katherine. Przez to stałam się ciekawsza i nie mogę doczekać się następnego rozdziału :3 Nie wiem czy czytałaś mój komentarz z jednego z wcześniejszego rozdziału, dlatego na przypadek wspomnę, że Cię nominowałam
    http://opowiadaniaowampirachinietylko.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  13. ehh nie było mnie ale już biorę się za nadrabianie ;)
    przy okazji.. u mnie nn ;)
    http://vampires-young-and-beautiful.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham Twojego bloga idealny jest, potrzebuję więcej, pisz bo wychodzi to Ci naprawdę dobrze. Pozdrawiam życzę weny i czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń