Obudziłam się z krzykiem myśląc, że w dalszym ciągu znajduję się w lesie. Po zemdleniu nie pamiętałam co się działo ze mną później, miałam lukę w pamięci. Naglę ni stąd ni zowąd ktoś położył dłoń na moim ramieniu, wyszczerzyłam kły i skierowałam jej w stronę dotykającego.
- Spokojnie, to tylko ja.
Gdy potarło do mnie, że to Damon odetchnęłam z ulgą, ucieszyłam się na jego widok. Usiadłam na łóżku przyglądając mu się uważnie, próbowałam sobie przypomnieć cokolwiek z wczorajszego wieczoru.
- Co się dzieje?
Zapytał zdenerwowany, zachowywał się inaczej niż zawsze, był przewrażliwiony.
- Nic, próbuję ustalić co się ze mną wczoraj działo.
Mój ukochany przejechał dłonią po moich włosach i pocałował mnie w policzek. Uważnie śledził każdy mój ruch, czułam się dziwnie kiedy jego oczy wierciły dziury w moim ciele.
- Klaus Cię tu wczoraj przyniósł całą zakrwawioną i ledwo żywą. Bałem się, że Cię stracę.
Przez to zachowywał się jak nie on. Byłam głupia, że dopiero teraz dostrzegłam, że kocha mnie nad życie.
- Nie straciłeś i nie stracisz mnie.
Powiedziałam pewnym tonem głosu, ale on pokręcił tylko głową i popatrzył na mnie smutno.
- Wczoraj widząc Cię w takim stanie zwątpiłem. Już nigdy więcej nie spuszczę Cię z oka.
Martwił się o mnie i nie chciałby coś mi się stało.
- Damon...
Szepnęłam wpatrzona w niego jak w obrazek. Chciałam mu powiedzieć, żeby się tak bardzo nie przejmował, ale doszłam do wniosku, że mimo moich słów on będzie już zawsze miał na mnie oko.
Klaus
Przed chwilą dostałem sms od brunetki, że z nią wszystko ok, ucieszyłem się, że moje jedyne dziecko miewa się dobrze. Teraz gdy Rebekah śpi smacznie w trumnie nic już jej nie grozi, dlatego też postanowiłem spotkać się z nią później i omówić nasz powrót do Nowego Orleanu. Nie mogłem siedzieć tu bezczynnie dłużej, obowiązki wzywają,
- Co z Charlotte?
Zapytała się mnie moja narzeczona, od wczoraj zadawała mi to pytanie.
- Czuje się już dobrze.
Oznajmiłem uśmiechając się szeroko do blondynki, ona odetchnęła z ulgą i odwzajemniła uśmiech. Martwiła się o wampirzyce, mam nadzieję, że ich stosunki ocieplą się.
- Myślisz, że powinnam się do niej wybrać?
Niepewna tego pytanie oczekiwała na moją odpowiedź. Chciałabym jej doradził.
- Uważam, że to dobry pomysł.
Caroline kiwnęła szczęśliwa głową, widać było, że zależy jej na przyjaźni z Charlotte.
Caroline
Zabrałam ze sobą dwa duże woreczki z krwią i szampana. Chciałam przełamać lody i zaprzyjaźnić się z córką Klausa. Przekonałam się już nie raz, że nie jest taka jak Elena, dlatego też postanowiłam być sobą i nie zwracać uwagi na ich uderzające podobieństwo. Charlotte pewnie ma wiele zalet, które polubię.
Zapukałam w wielkie drzwi wejściowe posiadłości Salvatore, oczywiście jak zawsze ujrzałam w nich Stefana.
- Cześć.
Uśmiechnął się do mnie i zaprosił do środka.
- Stefan gdzie Charlotte?
Spytałam rozglądając się dookoła, nie było słychać ani jej, ani Damona, który zawsze robił największe zamieszanie.
- Na górze. Przyszłaś do niej?
Kiwnęłam głową na znak tak, zdziwiło to blondyna, ale nie czekając chwili dłużej zawołał brunetkę, która zeszła na dół wraz z swoim debilowatym chłopakiem. Nigdy go nie lubiłam i lubić nie zacznę.
- Caroline do Ciebie przyszła.
Stwierdził wampir i ulotnił się, jego brat postanowił zrobić to samo, udał się na górę bez słowa.
- Przyniosłam krew i szampana.
Wyciągnęłam rzeczy z torebki, brunetka popatrzyła się na mnie zszokowana, pewnie się tego po mnie nie spodziewała.
- Przyniesiesz szklanki?
- Jasne.
Podeszła do barku i wyjęła z niego dwa dość duże kieliszki, postawiła je na stole i zajęła miejsce na skórzanej kanapie.
Charlotte
Nie przypuszczałabym, że Caroline mnie odwiedzi, zawsze myślałam, że nie damy rady się zaprzyjaźnić przez to, że ona była kiedyś najlepszą przyjaciółką Eleny. Dam jej szansę i zobaczymy jak to dalej się potoczy, może wyjdzie nam to na dobre, w końcu odkąd Sophie umarła, nie miałam już przyjaciółki, z którą mogłabym pogadać o wszystkim.
- Wpierw krew czy alkohol?
Z rozmyśleń wyrwało mnie pytanie wampirzycy.
- Krew.
Czułam się głodna od rana, miałam się napić za nim ona przyszła, ale teraz możemy to zrobić razem.
- Ok.
Powiedziała radośnie i nalała nam do naczynia życiodajny czerwony płyn, który wyglądał jak sok pomidorowy, choć wcale tak nie smakował. Upiłam dwa małe łyki i odstawiłam szkło ponownie na drewnianym stole. Nie wiedziałam za bardzo o czym miałam rozmawiać z blondynką.
- Klaus zasztyletował Rebekah za to co Ci zrobiła.
Kiedy usłyszałam to zdanie kamień spadł mi z mojego martwego serca. Nie będę musiała teraz wojować z ciotką, która była szurnięta jak dla mnie, potrzebowała dobrego psychiatry.
- Więc mogę spać spokojnie?
Zaśmiałam się zakładając nogę na nogę. Dzięki tej wiadomości poczułam się świetnie, mój problem został rozwiązany.
- Tak będziesz spać spokojnie w Nowym Orleanie.
Czekaj, czekaj... Gdzie? Nie mam zamiaru opuszczać Mystic Fall i Damona.
- Nie pojadę tam.
Odrzekłam stanowczo, nikt nie zmieni mojej decyzji, którą podjęłam już miesiąc temu. Na początku nie byłam pewna czy powinnam tu zostać, ale teraz wiem, że mam dla kogo tu zostać.
- Jak to? Klaus nie pozwoli Ci zostać.
Pokręciła bezradnie głową, nie była zadowolona z mojej odpowiedzi, więc domyśliłam się, że ojciec również nie będzie szczęśliwy na wieść o moim zostaniu.
- Nie chce zostawiać Damona.
Caroline uśmiechnęła się delikatnie do mnie i dodała.
- Rozumie, ale również dobrze możesz zabrać ze sobą tego głupka. Klaus pewnie nie będzie miał nic przeciwko.
Pierwotny nienawidził czarnowłosego i podejrzewam, że będzie jednak miał jakieś ale co do jego wyjazdu ze mną. Oczywiście jeśli Damon by się zgodził przeprowadzić do Nowego Orleanu była bym niezmiernie uradowana. Miałabym ukochanego chłopaka i tatuśka przy sobie i nie musiałabym wybierać. Gdy chciałam coś powiedzieć wampirzyca wstała i popatrzyła się na mnie, nie wiedząc o co jej chodzi również postałam. Obydwie nie spuszczałyśmy z siebie wzroku.
- Muszę już iść, mam jednak nadzieję, że wybierzesz słusznie.
Zarzuciła swoje złociste włosy do tyłu i sięgnęła po torebkę.
- Ja również.
Damon
Podsłuchałem ostatnie parę zdań dziewczyn, nie miałem zamiaru opuszczać tego miasta nigdy, ale z drugiej strony nie chciałem się rozstawać z Charlotte. Myśl o tym, że mogłaby wyjechać i nie wrócić sprawiała, że moje serce umierało drugi raz. Powinienem przemyśleć wszystko i wybrać najlepszą opcję dla mnie i dla niej, nie mogłem być egoistą.
- Długo tu stoisz?
Spoglądnąłem kątem oka na ukochaną, która podeszła do mnie i wtuliła się w mój dobrze zbudowany tors. Uwielbiałem jej bliskość.
- Od dwóch minut.
Objąłem ją w pasie rękoma i złożyłem całusa na jej czole. Wyglądała tak bezbronnie i słodko, że nie potrafiłem się powstrzymać od pocałowania jej. Wbiłem swoje usta w jej i zacząłem całować namiętnie, odwzajemniła. Nasze języki tańczyły ze sobą jak szalone, oderwałem się od niej po chwili i stwierdziłem.
- Smakujesz jak malinowy lizak.
Roześmiałem się na całą posiadłość, wampirzyca mruknęła coś pod nosem i zaczęła się wyrywać. Trzymałem ją z całych sił, nie chciałem by się ode mnie odsunęła.
- Przecież żartowałem.
Przyłożyłem swoje czoło do jej i zatopiłem się w jej brązowych oczętach.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Stefan
Damon długo przekonywał swoją dziewczynę do tego, że powinni iść razem, ale ona wciąż upierała się, że idzie sama. W końcu doszli do porozumienia, Charlotte wyszła, a mój brat został w domu. Patrząc na niego wiedziałem, że coś jej nie tak, znałem go jak własną kieszeń, dlatego to zauważyłem.
- Co jest stary?
Usadowiłem się na fotelu i oczekiwałem na jakiekolwiek wyjaśnienie dotyczące stanu, w którym się obecnie znajdował.
- Nie wiem co mam robić. Pozwolić Charlotte jechać do Nowego Orleanu czy nie?
Widzę, że problem z tego nie lada, pozwolić ukochanej odejść czy być samolubnym i zakazać jej jechać. Zatrzymanie jej przy sobie bardziej pasowało do Damona.
- Uważasz, że z Klausem będzie jej lepiej? Poza tym czemu nie chcesz jechać z nią? Boisz się jej ojczulka?
Strzelałem pytaniami jak z petardy.
- Nie boję się Klausa idioto.
Przewrócił oczyma, podszedł do barku i nalał sobie swój ulubiony trunek, nawet nie zaproponował go mi. Zero manier, normalnie zero manier.
- Więc w czym problem?
Nigdy nie potrafiłem pojąć jego toku myślenia, to było za duże wyzwanie.
- Problem tkwi w tym, że jak pozwolę jej jechać nie wróci, a jeśli nie pozwolę to będzie miała do mnie pretensję, że przeze mnie nie może być z ojcem.
- Wydaje mi się, że to ona powinna wybrać między Tobą, a rodziną.
Westchnął cicho pod nosem i wzruszył ramionami, nie wiedział co ma o tym myśleć. Jak dla mnie powinien poczekać i wysłuchać jej opinii, a nie martwić się na zapas.
Charlotte
Musiałam poradzić się Elijaha, wiedziałam, że on zawsze mi pomoże. Dzięki niemu rozumiałam o wiele więcej, widziałam więcej plusów i minusów danych sytuacji. Wybraliśmy się do ogrodu by nikt nas nie podsłuchiwał, a szczególnie Klaus.
- Powinnam jechać?
Ręce mi opadały, nie wiedziałam co mam uczynić. Zostać czy nie? To była chyba najtrudniejsza decyzja, z którą musiałam się zmierzyć.
- Posłuchaj swojego serca Charlotte, ono Ci pomoże zdecydować.
Gdyby tak było już dawno bym podjęła słuszną decyzję.
- Elijah co byś zrobił na moim miejscu?
Pierwotny zastanawiał się dłuższą chwilę nad odpowiedzią, sam nie wiedział co by poczynił w takiej sytuacji.
- Wybrałbym rodzinę.
Mogłam się tego domyślić, wujek zawsze pragnąłby cała jego rodzina była w komplecie i szczęśliwa. Ja zaś uważałam, że najważniejsza w życiu jest miłość.
- Miłość.
- Postanowione.
Uśmiechnął się, odwrócił na pięcie i skierował w stronę domu.
- Poczekaj.
Pobiegłam za nim.
Godzinę później siedziałam z ojcem w knajpie i popijałam piwo prosto z butelki, inaczej go nie wypiłam. Rozmawialiśmy o wszystkim i prawdę mówiąc o niczym, opowiedział mi o Nowym Orleanie, o tym jak poznał Carolina, która na początku nie pałała do niego miłością. Historie były ciekawe i słuchałam ich z przyjemnością, ale nie po to tu z nim przyszłam.
- Tato ja nie pojadę z Tobą, chcę zostać tu.
Wydusiłam to z siebie, patrzyłam na reakcję Klausa, która wcale nie była taka zła. Uśmiechnął się do mnie i poklepał po ramieniu.
- Wiedziałem, że to chcesz mi powiedzieć.
Upił trzy wielkie łyki piwo i odstawił pustą butelkę na bufecie. Pstryknął palcami i poprosił kelnera by przyniósł mu jeszcze jedną.
- Wiem, że chciałeś mieć mnie przy sobie, ale ja nie potrafię zostawić Damona.
- Uszanuję Twój wybór Kochanie.
Podniósł butelkę i stuknął nią o moją, Byłam szczęśliwa, że mnie rozumiał.
Damon
Usłyszawszy otwierające się drzwi w wampirzym tempie zbiegłem na dół, Charlotte wróciła do domu. Podczas jej nieobecności przemyślałem wszystko, teraz tylko zostało mi wprowadzić plan w życie. Podszedłem do kobiety bez słowa i pocałowałem ją dziko. Trochę oszołomiona wampirzyca oddała mi pocałunek, który po jakiejś chwili przerodził się w namiętny.
Oderwałem się od niej i odsunąłem dwa kroki w tył.
- Dziękuję za ostatni pocałunek.
Brunetka przechyliła głowę delikatnie w lewą stronę, nie miała pojęcia o czym jak mówię.
- Ostatni?
Zapytała zdziwiona wpatrując się we mnie. Kochałem, kocham i kochać ją będę i wiedziałem, że słowa które zaraz wypowiem zranią ją.
- Z nami koniec Charlotte.
- Żartujesz sobie prawda?
Spytała nie dowierzając, jej wyraz twarzy z radosnej zmienił się w normalny, nie potrafiłem wyczytać z niego żadnych emocji. Wampirzyca nie wiedziała czy ma mnie brać na poważnie czy też nie.
- Zrywam z Tobą, jesteś wolna rób co chcesz, nie obchodzi mnie to.
Ostatnie co widziałem za nim wyszedłem z salonu to łzy na policzkach mojej ukochanej. Zraniłem ją, ale w słusznej sprawie.
_________
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Jak nigdy napisałam go w jeden dzień. :)
Oczywiście jak zawsze poszalałam z gifami. :)
Chciałabym wam życzyć miłego czytania.
Pozdrawiam.
Skazana Na Rocka
_________
Zapraszam was serdecznie na moje nowe opowiadanie.
Historia, której jeszcze nie było. :)
Również zapraszam na opowiadanie, które piszę wraz z Lonely.
Takiej historii jeszcze nie czytaliście. :)
Klaus jest taki słodki jako tatuś !! Kocham to !
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałam, że Dam zerwał z Charlotte na mojej twarzy wyskoczyło na raz ogromne OMFG i WTF. Czy on do reszty zgłupiał ?
Rozdział bardzo mi się podobał :)
Pozdrawiam :)
Nominowałam Cię do La na blogu ,,Kochaj mnie chociaż jeden dzień''
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, chociaż miałam ochotę cię udusić kiedy przeczytałam, że Damon zerwał z Charlotte.
OdpowiedzUsuńwoow ! jak Damon mogł jak zawsze zakłada najgorsze. eh no ale mam nadzieje ze się wszystko wyjaśni xd pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZero manier, normalnie zero manier. - to mnie rozwaliło xD
OdpowiedzUsuńJak to z nią zerwał?! Damon zawsze taki porywczy... gdyby tylko trochę poczekał... whhh...
Pisz dalej, bo umrę!
~zadelenowana
Czy Damona powaliło? Jak on mógł zerwać z Charlotte?
OdpowiedzUsuńNie mogę w to uwierzyć. ;/
Mam nadzieję, że się zejdą i będą dalej tacy słodcy.
Życzę weny.
ZAPRASZAM NA NN http://druganaturaannie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej. Zapraszam do mnie na nn po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCześć, przeczytałam Twoje opowiadanie, w sumie oprócz paru błędów akcja rozgrywa się bardzo fajnie. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej z tą pokręconą rodzinką ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz mnie informowała o nn i zapraszam na http://mylife-jordanslife.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo ?!??!?!
OdpowiedzUsuńŻe What?!?!?!?
Czekaj bo nie ogarniam .....
nadal nie ogarniam ....
Zerwał z nią :o ? dlaczego ? Przecież ona jego wybrała ahggg ..
Rozdział genialny ale nadal nie potrafię otrząsnąć się po końcówce ....
Czekam oczywiście na następny rozdział :) I przepraszam że tak późno komentuje :)
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
Zapraszam!
OdpowiedzUsuń35 rozdział
mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
Dawno tu u ciebie nie byłam.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam cię za to, brak czasu.
Ale nie martw się, wszystko nadrobiłam i sporo mnie ominęło ;)
Co tu długo pisać. Od zawsze podobała mi się twoja twórczość.
Rozdział jak zawsze świetny. Mam dużo pytań które stoją w niewiadomej.
Dodaj szybko kolejny rozdział :D
Pozdrawiam i życzę weny ;*
Reaven.
Przepraszam chciałam cię jeszcze poinformować, iż obserwuję jako Z.M.
OdpowiedzUsuńI zapraszam cię na mojego nowego bloga (All my life, and not only - usunięty)
Chciałabym poznać twoją opinię :)
http://there-is-nothing-to-lose-just-died.blogspot.com/
Dzięki za komentarz u mnie ! Jak zwykle napisałam tak długa odpowiedz, że masakra! Mam już takie zaległości, że głowa pęka, jeśli chodzi o twoje opowiadanie...Wyrobie się to moze napisze bardziej, ogarnięty komentarz!
OdpowiedzUsuńhttp://druganaturaannie.blogspot.com/