Klaus
Kiedy piękne brązowe oczy mojej córki wpatrzone były we mnie uśmiechnąłem się delikatnie. Była sobowtórem swojej matki, ale dla mnie była zupełnie inna. Nie widziałem w niej Katherine, a tym bardziej Eleny. Czułem, że w jej żyłach płynie moja krew, dlatego też byłem pewny, że któregoś pięknego dnia odejdzie ze mną i opuści to zapyziałe miasto dla królestwa, które czekało na nią w Nowym Orleanie. Przechyliłem głowę lekko w prawą stronę, na mojej twarzy pojawił się trochę szerszy uśmiech.
Ani ja, ani ona nie wiedzieliśmy od czego mamy zacząć, dlatego też staliśmy tylko w progu i uważnie się sobie przyglądaliśmy. Kiedy miałem zamiar zaprosić ją do środka odezwała się.
- Więc to Ty jesteś moim ojcem, który nagle się obudził i przypomniał sobie, że ma córkę?
Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej oczekując odpowiedzi. Myślałem, że się ucieszy, że ma ojca, ale pomyliłem się. Charlotte wcale nie ucieszyła się na mój widok.
- Zawsze o Tobie pamiętałem kochanie. Po prostu miałem bardzo dużo na głowie.
Nie wiedziałem jak mam jej to wytłumaczyć. Gdy dowiedziałem się, że Katherine jest w ciąży spanikowałem, nigdy nie przypuszczałem, że mogę mieć dzieci. Nie byłem na to gotowy, ale teraz mam zamiar stawić czoło ojcostwu.
- Więc wszystko inne było ważniejsze ode mnie? No bez jaj...
Przewróciła kpiąco oczyma.
- To nie tak. Posłuchaj...
Zrobiłem małą pauzę zastanawiając się jak jej to wszystko wyjaśnić. Kiedy chciałem zacząć, wampirzyca mnie wyprzedziła.
- Nie mam zamiaru Cię słuchać. Jeśli uważasz, że Twoje pojawienie się po tak cholernie wielu latach coś zmieni to się mylisz.
Była do mnie wrogo nastawiona, jej spojrzenie mówiło, że bez wahania poćwiartowała by mnie na kawałeczki.
- Zmieni prędzej czy później zaczniesz mnie traktować jak ojca.
Wycedziłem stanowczo patrząc jej w oczy. Jeśli nie będzie chciała mnie zaakceptować zmuszę ją do tego. Nie miałem zamiaru pozwolić jej dalej żyć beze mnie.
- Chyba w Twoich snach.
Wampirzyca odwróciła się na pięcie i skierowała w stronę miasta. Złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem w swoją stronę. Wciągnąłem ją na siłę do środka i zamknąłem drzwi.
- Puszczaj!!!
Wrzasnęła piorunując mnie spojrzeniem. Jej oczy poczerwieniały, a kły wydłużyły się, ta noc nie będzie należała do przyjemnych.
- Zostajesz tutaj!
Popatrzyłem jej głęboko w oczy, chciałem ją zahipnotyzować, ale ktoś znienacka szarpnął mnie za rękę i odsunął od córki.
- Powiedziała byś ją puścił Niklaus.
Dobrze znałem ten głos, mój braciszek nie powinien się wtrącać w rozmowę ojca i córki. Stanął przed Charlotte przyglądając mi się. Za bardzo mu na niej zależało i to mnie nieziemsko wkurzało. Ona była tylko moja i tak zostanie już na zawsze.
- Elijah zejdź mi z drogi.
Miałem ochotę skopać mu te jego cztery wielkie litery.
- Charlotte idź do domu, ja załatwię resztę.
Odwrócił się do brunetki i pogłaskał ją delikatnie po policzku. Ona uśmiechnęła się czule do niego i kiwnęła głową. Ten widok mnie zabolał.
- Dobrze tylko chce coś powiedzieć.
Ominęła mojego brata i stanęła naprzeciwko mnie.
- Ja nie mam ojca i nigdy nie będę go miała.
Wyszczerzyła swoje śnieżnobiałe kiełki i w wampirzym tempie opuściła moją posiadłość. Stałem chwilę bez ruchu wpatrzony w miejsce, w którym stała wampirzyca. Podniosłem wzrok na Elijaha, byłem wściekły.
Elijah
Byłem przygotowany na każdy ruch Klausa. Widziałem, że jest zdenerwowany, a wtedy robi głupie rzeczy, których jak nigdy nie żałuje. Odsunąłem się krok do tyłu, czekałem na awanturę, która pewnie nastąpi za parę sekund.
- Nigdy więcej nie dotykaj jej w taki sposób!
Krzyknął do mnie, po czym skierował się w moją stronę. Jego twarz pobladła, wystawił wilcze kły w moją stronę. Przesadza i to bardzo.
- Mam prawo, to ja ją wychowywałem jak Ty się bawiłeś i zabijałeś.
Powiedziałem stanowczo, jego nastawienie mi się nie podobało. Mógł zająć się córką od narodzin, wtedy nie miał by takiego problemu jak teraz.
- Nie masz prawa Elijah! Ona jest moja!
Pokręciłem bezradnie głową.
- Straciłeś ją dawno temu, niech to w końcu do Ciebie dotrze.
Przybliżył się do mnie, schował kły i popatrzył się mi w oczy. Pewnie gdyby mógł zabiłby mnie właśnie.
- Jeszcze jej nie straciłem! Przekonasz się braciszku, że będzie traktować mnie jak ojca.
Uśmiechnął się cwanie, po czym udał się do salonu.
Damon
Czekałem ja Charlotte przed jej domem, byłem ciekawy kim jest jej ojciec i czy ich pierwsza rozmowa przebiegła gładko. Gdy zobaczyłem jak wchodzi do domu bez zastanowienia udałem się w jej stronę. Na pierwszy rzut oka wydawała się spokojna, ale kiedy tylko przekroczyłem próg usłyszałem jak przeklina w swojej sypialni. Pobiegłem na górę i kiedy otworzyłem drzwi zamarłem. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby wampir potrafił robić takie rzeczy. Wszystkie obrazy, przedmioty, które leżały na biurku i szafkach unosiły się w powietrzy. Latały wkoło brunetki, która siedziała na łóżku. Muszę przyznać, że ten widok mnie trochę zszokował.
- Charlotte...
Odezwałem się cicho, nie chciałem jej wystraszyć. Podniosła głowę i spoglądnęła na mnie, jej oczy nie były brązowe tak jak zawsze, teraz były krwisto czerwone, a rysy jej twarzy wyostrzyły się. Teraz ani trochę nie przypominała Katheriny i Eleny. Czy aby na pewno jest tylko wampirem? Kiedy wstała wszystkie rzeczy wróciły na swoje miejsce.
- Damon co tu robisz?
Zapytała, była znowu sobą. Kobietą w której się zakochałem.
- Chciałem sprawdzić czy wszystko dobrze, ale widzę, że nie jest ok.
Podszedłem do niej z lekkim uśmiechem na twarzy. Ona popatrzyła na mnie i nie stąd ni zowąd wtuliła się w mój umięśniony ładnie tors.
- Wszystko będzie dobrze zobaczysz.
Jedną dłonią objąłem ją w tali, a drugą przejechałem delikatnie po jej włosach. Mimo, że na początku była wściekła, teraz trochę się uspokoiła. Potrzebowała kogoś, kto będzie z nią w tak trudnej dla niej chwili.
- Teraz jest dobrze.
Szepnęła mi do ucha jeszcze bardziej się we mnie wtulając. Właśnie zdałem sobie sprawę, że trzymam w rękach najważniejszą osobę w moim życiu. Nie chciałem jej stracić, chciałem zostać z nią już na zawsze.
- Mam zostać?
Odsunąłem ją od siebie parę centymetrów tylko po to by spojrzeć jej w oczy.
- Tak.
Kiwnęła głową uśmiechając się prawie niewidocznie.
Caroline
Klaus obiecał mi, że spędzimy cały dzień razem, ale jak zwykle obietnicy nie dotrzymał. Gdy wróciła z zakupów do domu, on bez słowa wyszedł i trzasnął drzwiami. Był wściekły, a ja chciałam się dowiedzieć na co. Poszukiwanie go zajęło mi dobre dwie godziny, kiedy zobaczyłam go siedzącego w Mystic Grill przy barze ucieszyłam się. Z uśmiechem na twarzy skierowałam się w jego stronę.
- W końcu Cię znalazłam.
Usiadłam koło niego na wysokim krześle. Uśmiechnął się do mnie, ale ja zauważyłam, że coś go trapi.
- Wybacz Caroline, że nie spędziłem całe dnia z Tobą.
Zrobił minę zbitego psa, po czym podniósł kieliszek z winem i upił dwa małe łyczki.
- Wybaczę Ci tym razem.
Pstryknęłam palcami na kelnera, miałam ochotę na dobrego i drogiego drinka. Kiedy młody chłopak podszedł do nas zamówiłam wściekłego psa. Długo nie musiałam czekać, dostałam swój trunek w ekspresowym tempie.
- Coś się stało Klaus?
Nie wytrzymałam musiała go o to zapytać.
- Nic wielkiego kochanie. Jutro dowiesz się co mnie zatrzymało.
Popatrzył na mnie i ujął moją dłoń.
- To coś strasznego?
Zazwyczaj jak się o czymś dowiadywałam, nie było to nic przyjemnego. Zawsze jakieś porachunki i morderstwa, albo zdrady.
- Nie.
Pokręcił przecząco głową. Dobrze jest od czasu do czasu usłyszeć dobrą nowinę. Pochyliłam się w jego stronę i cmoknęłam go w usta. Hybryda uśmiechnęła się i rzuciła zapłatę za drinki i napiwek na blat.
- To będzie długa noc kochanie.
Uśmiechnął się szelmowsko i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Wiedziałam co mnie dzisiejszej nocy czeka.
Charlotte
Obudziłam się wtulona w Damona. Uwielbiałam jego zapach, jego dotyk i poczucie, że jest przy mnie. Patrzyłam na niego z wielkim uśmiechem na twarzy, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Przyglądając mu się tak nachyliłam się lekko w stronę jego twarzy. Gdy miała pocałować go w policzek poczułam jak wampir łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie.
- Myślałam, że śpisz.
Zachichotałam kiedy zaczął mnie łaskotać, nim się zorientowałam znalazłam się pod wampirem. Przestał mnie gilgotać i zaczął patrzyć się na mnie uwodzicielsko. Na moich policzkach ukazały się delikatne rumieńce.
- No proszę Ty się rumienisz.
Zaczęłam kręcić szybko głową w prawo i lewo. Nie chciałam by im się przyglądał.
- Nie prawda.
Nie miałam zamiaru przestawać kręcenia, ale Damon złapał mnie za podbródek i skierował moją twarzy w swoją stronę. Przyglądał mi się uważnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Przestań...
Powiedziałam speszona, nigdy wcześniej do nikogo nie czułam czegoś takiego jak do niego.
- Cii...
Pochylił się bardziej do mnie, po czym mnie pocałował. Musiałam przyznać, że jego pocałunki były tak samo wspaniałe jak on. Całowaliśmy się chwilę bardzo namiętnie, aż w końcu ja postanowiłam zmienić pozycję. Przeturlałam się z Damonem i teraz ja byłam na górę. Kiedy chciał wbić jeszcze raz swoje usta w moje odsunęłam głowę lekko do tyłu by nie mógł dosięgnąć. Uśmiechnęłam się wrednie trzymając go trochę na dystans. Położyłam wskazujący palec pod jego podbródkiem, chwilę mu się jeszcze przyglądałam, ale nie wytrzymałam dłużej i pocałowałam go subtelnie, a zarazem namiętnie.
Odwzajemnił mojego całusa z pożądaniem i pasją. Pragnął mnie tak samo jak ja jego. Dłonie wampira powędrowały na moje biodra, ja zaś przejechałam ręką po jego policzku i klatce piersiowej. Czułam jak dłonie wampira zaczynają się przemieszczać i podsuwać moją bluzkę do góry. Kiedy już myślałam, że dojdzie do czegoś więcej do pokoju w wampirzym tempie wpadł Elijah, który bez zastanowienia odsunął mnie od czarnowłosego.
- Elijah...
Przełknęłam głośno ślinę, jakoś nie chciałam by on kiedykolwiek zobaczył mnie w takiej sytuacji. Speszony wampir wstał z łóżka i popatrzył niepewnie na pierwotnego, nie wiedział czego może się po nim spodziewać.
- Damon czas na Ciebie.
Mój luby długo nie myśląc kiwną do mnie głową na pożegnanie i wyszedł z pokoju. Miałam nadzieję, że Elijah nie zrobi mi jakieś awantury w stylu ojcowskim.
Elijah
Widok Charlotty z Damonem wcale mi się nie spodobał. Zawsze uważałem, że powinna się trzymać od nich z daleka. Dobrze wiem, że w przypadku sobowtórów historia z Salvatore lubi się powtarzać i również dobrze wiem jak się zazwyczaj kończy.
- Na całym świecie jest bardzo wiele wampirów, których mogłaś polubić. Więc dlaczego on?
Zapytałem siadając na skraju łóżka.
- Nie wiem.
Wzruszyła lekko ramionami.
- Po prostu się w nią zakochałam. Serce nie sługa Elijahl.
Ręce mi opadły, ale cóż nic na to poradzić nie mogłem. Ludzie i wampiry uczą się na własnych błędach, dlatego też chce by i Charlotte się czegoś nauczyła.
- Mam nadzieję, że nie popełnisz takiego błędu jak swoja matka.
- Nie martw się, nie jestem nią.
Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Pewnie zgłodniała po takim poranku.
Stefan
Siedziałem na kanapie od szóstej rano i czekałem na mojego brata. Od bardzo dawno nie wracał do domu na noc, ciekaw byłem co lub kto go zatrzymał. Usłyszawszy otwierające się drzwi poderwałem się z kanapy i z skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej czekałem, aż z przedpokoju wyłoni się postać Damona. Czekałem i czekałam, aż w końcu się doczekałem.
- Gdzie byłeś?
Czas zacząć przesłuchanie.
- Książkę piszesz, że chcesz wiedzieć?
Zapytał jak zawsze na odwal się.
- Nie, po prostu jestem ciekaw czegoś na noc nie wrócił.
Po jego głupawym uśmieszku wywnioskowałem, że przytrafiło mu się coś dobrego.
- Byłem z Charlotte.
Miałem nadzieję, że jednak spędził wieczór w Grillu popijając, ale moje najgorsze obawy się sprawdziły. Znowu Damon dostaje to czego pragnie.
- Damon ja postanowiłem również się o nią starać.
Powiedziałem stanowczo, myślałem nad tym parę dni, ale w końcu doszedłem do wniosku, że tym razem nie przegram z bratem.
- Już przegrałeś Stefan.
Stanął koło mnie i popatrzył mi się w oczy. Był pewny swoich słów.
- Jeszcze zobaczymy.
To było wyzwanie, które mam zamiar wygrać i jestem pewien, że wygram.
- Tylko później nie płacz jak zawsze.
Zachichotał.
Caroline
Niechcący, a może i chcący podsłuchałam kłótnie Elijaha i Klausa, kłócili się o sobowtóra. Jeden mówił, że to koniec, a drugi zaś, że początek. Nie mogłam się ich spytać czemu aż tak bardzo się nią interesują i przez nią kłócą. Musiałam dowiedzieć się tego, ale postanowiłam zapytać osobę, która tak bardzo ich skłóciła. Kiedy podjechałam pod dom brunetki szybko wyszłam z auta i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Gdy miałam już zadzwonić drzwi otworzyły się sama, a w nich ukazała się ona. W wyprostowanych włosach wyglądała jak Elena, dlatego też mimowolnie na mojej twarzyczce ukazał się uśmiech.
- Co tu robisz?
Zmierzyła mnie z góry na dół.
- Musimy pogadać.
Kiwnęła głową na znak dobra i uchyliła szerzej drzwi. Wpuściła mnie do środka i zamknęła za mną.
Pisałam ten rozdział trzy dni z powodu braku weny. Narobiłam sobie wielkich zaległości na blogach, które czytam i uwielbiam. Dzisiaj je nadrobię, a jak nie zdążę to jutro też jest dzień. :D
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Pozdrawiam Was i życzę miłego czytania.
Skazana Na Rocka.
O ja! Ten rozdział był świetny! Klaus i Caroline <3 Uhuh to będzie długa noc *.* Sweet <3 Tylko ciekawe jak ona zareaguję na wiadomość o jego córeczce ... Może się nie cieszyć :P Uwielbiam wątek Damona i Charlie, a Stef mnie wkurza ;3 Pozdrawiam i czekam na rozdział! Dodaj szybciutko!
OdpowiedzUsuńHihihi podoba mi się !!! Nawet bardzo mi się podoba !!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział *.*
OdpowiedzUsuńNajlepszy :)
Nie mogę się doczekać nocy Klausa i Caroline <3
Tak samo jak Szklanka Mleka :D
Czekam z niecierpliwością na nastepny cudowny rozdział ^^
Pozdrawiam i życzę weny :**
Nominowałam twojego bloga do
UsuńAlways The Best Blogs :)
http://be-your-self-6969.blogspot.com/p/blog-page.html
Rozdział jest genialny a najlepszy był Klaus. Uwielbiam go, fajny poranek miała Charlotte z Damonem, ale czy Elijah musiał im to przerwać? Jak zazwyczaj pojawia się wtedy kiedy nie trzeba. Klaus i Caroline... No czekam na opis tej długiej nocy :P Ciekawa jestem czy Charlotte wyjawi pannie Forbes prawdę i co wtedy ona zrobi?
OdpowiedzUsuńŻyczę weny by nie marudziła.
Pozdrawiam!
http://destiny-of-souls.blogspot.com
Długo mnie tu nie było, pszeplaszam <3 Widzę, że miłość Damona i Charlotte się rozwinęła. Klaus jej ojcem, no super to wymyśliłaś. Ciekawe, jak Caroline zareaguje. Czekam na nn. Dużo, dużo weny życzę.
OdpowiedzUsuńhttp://szkolamagow.blogspot.com/
na wstępie chcę Cię przeprosić za to, że prawie w ogóle u Ciebie nie komentuje. :( wczoraj wróciłam do domu, a dzisiaj nadrabiam zaległości na blogach.
OdpowiedzUsuńa więc: rozdział jest genialny. Miałaś super pomysł, żeby z Klausa zrobić ojca Charlotte I w ogóle cały blog jest genialnie prowadzony.
ech ten Elijah, wszystko popsuł...wlazł im akurat w tej chwili x/ no cóż, jeszcze poczekam :D
ogólnie to wszystko jest lux ♥ czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Życzę weny :*
Rozdzial fantastczny :) Duzo akci i Darlotte ? korde nie wiem jak nazwac ten tam :) Uwielbiam go i Elijah taki zamartwiony
OdpowiedzUsuńNajwiekszy szok Klaus ojcem ... o kurcze czekam na nastepny rozdzial chce dowiedziec sie co chce Car od Charlotte
Pozdrawiam :) I zycze weny :P
Na http://destiny-of-souls.blogspot.com pojawił się 11 rozdział. Wejdź i przeczytaj co wydarzy się w życiu Lisy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zapraszam na nn :)
OdpowiedzUsuńhttp://life-is-brutal-and-u-know-it.blogspot.com/2013/08/rozdzia-xiii-nas-ne-dogonyat.html
Hejka!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Jak zwykle strasznie podobały mi się sceny Charlotte i Damona! Oni są świetni razem, uwielbiam ich. Dobrze, że Damon w końcu jest szczęśliwy. Zasłużył na to i mam nadzieje, że Stefan tego nie zniszczy.
Klaus jako ojciec Charlotte też przypadł mi do gustu, ale tak w sumie troszku to dziwne. W końcu jej matka wyglądała jak ona.
A tak i Klaroline! uch no wielbię i kocham! :P
A na koniec nasuwa się pytanie... Czy Charlotte powie Caroline...? W sumie fajnie byłoby zobaczyć jej reakcje. Z drugiej jednak mogłoby to zniszczyć relacje Carol i Klausa. A to by było smutne.
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na nn! ;*
Rozdział świetny :D
OdpowiedzUsuńKlaroline<3 Super, że to on jest ojcem Charlotte. Chociaż nigdy nie wyobrażałam sobie jego w roli ojca.. Będzie musiał pokonać trudną drogę, z pewnością dużo osób ucierpi. Oby nie Caroline..
Charlotte i Damon, jak zwykle cudni. Już pewnie piszę po raz tysięczny, ale uwielbiam tą parę. Tylko co ten Stefan ? On chyba padł na głowę ? Wiem, że historia lubi się powtarzać ale on ma się odczepić od Charlotte. Ona musi być z Damonem, inaczej sobie tego nie wyobrażam :P
Elijah w twoim wydaniu jest taki opiekuńczy :) Jest wszędzie tam, gdzie Charlotte go potrzebuje... no może po za sypialnią XD
Oby tylko nic złego nie wyszło z jej spotkania z Caroline.
Życzę weny i pozdrawiam ;)
Hahaha co ten Stefan sobie myśli :D Charlotte już jest Damona , Stefcio może sobie tylko pomarzyć !! Poza tym rozdział boski , Klaus jako ojczulek zapowiada się ciekawie :)) Elijah nakrył naszą parkę nie za fajnie , ale i tak go uwielbiam ! Czekam na nn ciekawe co Stefan wymyśli ??? U mnie nn na http://thevampirediaresdelena.bloog.pl/ Zapraszam !! Oczywiście liczy się twoje przeczytanie i komentarz !
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!Czekam na kolejny.A teraz zabieram się za przeczytanie wszystkiego :) W wolnej chwili zapraszam do siebie po-prostu-tylko-ja.blogspot.com Pozdrawiam i weny życzę!
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu cud miód. ;)
Wiedziałam, wiedziałam, że to Klaus będzie ojcem Charlotte c;
Poza tym poranek Darlotte ^^ och i ach, chociaż Elijah wszystko im popsuł. Do tego dochodzi jeszcze Stefcio, co on sobie myśli? Że ma u niej jakieś szanse ?
Och, tyle się dzieje, że aż trudno nadążyć:)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i zapraszam serdecznie na nn http://all-is-well-that-ends-well-vittoria.blogspot.com/2013/08/rozdzia-xiii.html